poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 23.

Kiedy kogoś kochasz, myślenie o nim jest jak oddychanie             - robisz to cały czas bez kontroli. 

Święta zbliżają się wielkimi krokami a ja leże w łóżku. Piotrek pilnuje tego żebym nic nie robiła. Cała wigilia , prezenty zostały na jego głowie a w dodatku Pawlicki cały czas próbuje załatwić klinikę w Warszawie. Dużo razy mówiłam mu żeby odpuścił jednak on zawsze swoje.
- Pomóc ci? - zapytałam w poniedziałkowy poranek kiedy zobaczyłam jak Piotrek pakuje prezenty
- Nie trzeba - uśmiechnął się
- Od pakowania prezentów nic mi się nie stanie - powiedziałam i wzięłam od niego nożyczki
- Mam już paranoje na tym punkcie - zaśmiał się
- Serio? Ani trochę nie widać - zażartowałam i pocałowałam go w policzek.
W tym roku wigilia będzie u nas. Przyjedzie moja i Piotrka rodzina a wszystko dlatego że to prawdopodobnie moja ostatnia wigilia.
- Piotruś zrobisz mi herbatę? - zapytałam
- Dla ciebie wszystko - zaśmiał się i poszedł do kuchni.
Nagle poczułam wibracje , spojrzałam na wyświetlacz telefonu Piotrka i zawołałam go. On szybko odebrał i wyszedł na ogród.
Przez okno obserwowałam co on robi jednak nie miałam pojęcia o co chodzi. Raz podskakuje z radości chyba a następnie chowa twarz w dłonie i znowu podskakuje. Podeszłam do drzwi i lekko je uchyliłam. - BIEGIEM DO DOMU BO CHORA BĘDZIESZ! - krzyknął z drugiego końca ogrodu
- Jednak masz paranoje - zaśmiałam się i zamknęłam drzwi.
Po chwili Piotrek stał obok mnie i przytulał.
- Mam tak zajebistą wiadomość że padniesz - powiedział i uśmiechnął się najszerzej jak się da.
- Uwielbiam ten uśmiech - zaśmiałam się
- Bo się zaczerwienie - powiedział i usiadł na kanapie
- Dobra mów o co chodzi - puściłam mu oczko
- Będziesz rodzić w najlepszej klinice w Polsce a szanse na twoje przeżycie wzrosną o 30% - powiedział i zapiszczał.
Z moich oczu poleciały małe łezki które szybko starłam z twarzy.
- Dlaczego płaczesz?- zapytał
- Nikt nie zrobił dla mnie czegoś takiego. Jestem pewna że jesteś tym jedynym i nawet jeśli odejdę wiem że poradzisz sobie z Łukaszem bo jesteś moim ideałem - powiedziałam i przytuliłam się do niego tak mocno że nie mogłam oddychać.
- Ty nigdzie nie odejdziesz. Jeszcze mnie będziesz wyzywać jak kupię mu corssa - zaśmiał się
- Nic mu nie kupisz - pogroziłam mu
- Tak i tak kupie - zaśmiał się i mnie pocałował.
Pokręciłam tylko głową i razem z Piotrkiem dokończyliśmy pakowanie prezentów. Koło 14 tata Piotrka przywiózł nam choinkę którą postawił razem z synem w salonie.
- Jest śliczna - uśmiechnęłam się
- Tak jak moja synowa - zaśmiał się tata Piotrka i cmoknął mnie w policzek.
- Ojej - zaśmiałam się
Tata Piotrka pożegnał się z nami a my wzięliśmy się za strojenie choinki.


- Nasza pierwsza wspólna choinka - powiedziałam zawieszając ostatnią bombkę
- I na pewno nie ostatnia - powiedział i przytulił mnie do siebie Piotrek. 
Za to właśnie go kochałam za to że jest tak uparty i nie boi się pokazywać uczuć. Że troszczy się o mnie i wiem że nigdy mnie nie skrzywdzi. Wiem że to ten jedyny. 
_______________________________________________
Cześć gwiazdeczki! Chciałabym wam życzyć zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia. Bogatego gwiazdora i świąt spędzonych w gronie rodzinnym. Do następnego! ;* 

środa, 17 grudnia 2014

Rozdział 22


Odpuścić czy walczyć dalej...  ? 

Gdy rano otworzyłam oczy miałam jeden cel - jak najszybciej dowiedzieć się co top za listy i dlaczego kierowany jest do Piotrka a nie do mnie. Delikatnie wstałam z łóżka żeby nie obudzić przy tym Piotrka. Ubrałam pierwsze lepsze dresy i czekałam w kuchni z herbatą w ręku na Tobiasza. Każda minuta dłużyła mi się jeszcze bardziej, W końcu kiedy na zegarku wybiła 10 usłyszałam dzwonek. Powoli ruszyłam do drzwi.
- Mam coś dla ciebie - powiedział kiedy otworzyłam drzwi
- Wiem , wejdź - zaprosiłam go
- Muszę lecieć mam dużo spraw. Nie otwieraj tego listu daj go Piotrkowi - powiedział i podał mi szarą kopertę.
Pożegnałam się z bratek i zamknęłam drzwi. Usiadłam na fotelu i zaczęłam oglądać list. Na środku pisało.

" Dla tego jedynego Michasi. 
ps: Miśka nie otwieraj go. " 

Zaśmiałam się od razu po tym jak przeczytałam ostatnie zdanie. 
- Cześć skarbie - przywitał się ze mną Piotrek i poszedł wstawić wodę na kawę.
- Łukasz jak leżał po wypadku w szpitalu napisał lis dla mojego jedynego. Dał go Tobiaszowi i powiedział mu że ma dać chłopakowi który będzie ze mną do końca. - powiedziałam 
Piotrek podszedł i usiadł obok mnie. Dałam mu list a ten bez wahania otworzył go i zaczął czytać na głos. 

" Cześć. Nie znasz mnie jednak teraz masz przy sobie osobę która jest dla mnie najważniejsza na świecie. Skoro to czytasz to Tobiasz uznał ze jesteś tym jedynym mojej przyjaciółki.Mnie już nie ma i niestety zostawiam ją samą. Cholernie tego nie chciałem , walczyłem ale przegram. Wiem o tym , lekarz powiedział że nie mam szans na przeżycie. Nie wiem kiedy czytacie ten list. Może macie już dzieci i ślub? Chodzi mi o to żebyś był z nią do końca  - ja nie mogłem. Bądź z nią na zawsze o każdej porze dnia i nocy. Wspieraj kiedy ma doła , kiedy płacze wytrzyj łzy , kiedy myśli o mnie... powiedz że jestem obok niej. Że widzę czy pali papierosy - mam nadzieje że przestała a jak nie to ją oducz. :) Chcę żeby po tym wszystkim co przeżyła była szczęśliwa i nie przejmowała się nami. My sobie poradzimy jesteś w trójkę a ona sama. My jesteśmy jej aniołkami ale musi mieć kogoś przy sobie kto zawsze powie że jest dla niego ważna - a skoro to czytasz to właśnie o ciebie chodzi. 
Nie rań jej. 
Mam nadzieje że wam się układa i jesteście szczęśliwi - oboje. 
I mam nadzieje że macie w planach ślub i dzieci. Szczęścia kochani .
- Łukasz.:) "

Piotrek skończył czytać a z moich oczu lały się łzy. Piotrek przytulił mnie do siebie i próbował pocieszyć. 
- Nigdzie nie idziesz ja Cię nie oddam - powiedział i spojrzał na mnie
- Lekarze już powiedzieli , Piotrek - spojrzałam na niego
- A wiesz gdzie ja mam zdanie lekarzy? Urodzisz w najlepszej klinice w Polsce , szanse na twoje przeżycie będą większe. Będziemy walczyć do końca! Ja będe walczył do końca o ciebie. Łukasz poprosił mnie żebym Cię nie zostawiał i nie zostawię. - powiedział i od razu zaczął szperać w internecie. 
Nie chciałam mu mówić że nie ma robić sobie nadziei , nie chciałam żeby się załamał. Chciałam żeby był szczęśliwy przez te ostatnie miesiące. 
Chwyciłam do ręki list i czytałam go kilka razy. Uśmiechałam się i płakałam na przemiennie. 
- Mój kochany Łukasz - powiedziałam sama do siebie - Moi dwaj Łukasze - poprawiłam się i pogłaskałam swój brzuszek. 
_____________________________________________________________
Przepraszam że dziś ale nauczyciele obudzili się ze sprawdzianami - jak miło. :)
Jest 22 i miłego czytania! :)     

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Rozdział 21

Zamiast żyć , umieram... 


Leżałam tak na łóżku wpatrując się w okno. Uświadomiłam sobie to że, nie będę przy moim dziecku kiedy będę mu potrzebna, że nie zobaczę jego pierwszych korków że nie usłyszę jego pierwszych słów. Zabijała mnie świadomość że to wszystko się skończy...
Dni w szpitalu leciały cholernie wolno , ale nareszcie nadszedł dzień kiedy jadę do domu. Od samego rana miałam robione mnóstwo badań. Dostałam pouczenie co mogę a czego nie mogę robić.
- Leżeć i odpoczywać to możesz robić. - powiedział lekarz wręczając mi wypis.
- Ostatnie miesiące życia a ja muszę leżeć.. - powiedziałam
Lekarz tylko spojrzał na mnie smutnymi oczami i wyszedł z mojej sali. Po chwili w drzwiach zobaczyłam Piotrka ze sztucznym uśmiechem na ustach.
- Nie martw się - powiedziałam i powoli wstałam z łóżka
- Ja tak nie umiem - powiedział i puścił siatkę którą trzymał w ręce i zjechał po ścianie na ziemie. Twarz schował w dłonie a ja słyszałem tylko jego cichy płacz. Powoli podeszłam i usiadłam obok niego.
- Te ostatnie miesiące żyjmy tak jakbyśmy nie wiedzieli o tym że odejdę... tak jak chcieliśmy - powiedziałam powstrzymując się od płaczu.
- Ja nadal chcę z tobą tak żyć! Jesteś całym moim światem.. dla kogo ja będę żył dla kogo będę chciał być jeszcze lepszy... Ta świadomość że gdy będę wracać z meczu a ty nie przywitasz mnie buziakiem i nie przytulisz wykańcza mnie. - powiedział
- Nie przytulę , nie pocałuję ale będę w twoim serduchu i to jest najważniejsze. Chodź do domu nie marnujemy tego czasu na smutek - powiedziałam i wymusiłam uśmiech
On nic nie powiedział tylko mocno mnie do siebie przytulił i rozpłakał się jak małe dziecko. Piotrek wziął moją torbę a ja powoli szłam do samochodu.
- W końcu troszkę świeżego powietrza - uśmiechnęłam się
Piotrek spojrzał na mnie i otworzył mi drzwi od samochodu. Po chwili ruszyliśmy w stronę naszego domu. Taak naszego , Piotrek kiedy leżałam w szpitalu załatwił wszystko co było trzeba.

***

- Dom jest piękny , spisałeś się na medal - pocałowałam go w policzek gdy skończyłam zwiedzać nasz nowy dom 
- Dobrze że Ci się podoba - powiedział
- Łuki będzie dumny z taty - powiedziałam a łzy spłynęły po moich policzkach 
- Z mamy jeszcze bardziej. Oddasz życie na niego , mama na medal. - powiedział i mocno mnie do siebie przytulił. 
- Kocham Cię - powiedziałam i spojrzałam na niego
- Ja ciebie też - powiedział i wytarł moje łzy które spływały po moich policzkach. 
Usiadłam w salonie , przykryłam się kocem i włączyłam telewizor. Po jakimś czasie w domu rozległ się dźwięk dzwonka.
- Otworzę - powiedział Piotrek robiąc obiad
Ja tylko uśmiechnęła się a po chwili usłyszałam Tobiasza , Przemka i Grześka. Podeszli do salonu a każdy z nim w oczach miał łzy , Piotrek szybko zmył się do kuchni. 
- Wyglądam aż tak strasznie? - zapytałam bo chciałam rozładować napięcie
Oni jednak spoglądali a mnie w ich oczy coraz bardziej wypełniały się łzami. Pokręciłam głową i upiłam łyk miętowej herbaty. 
- Przytulicie mnie? - zapytałam
Wtedy ich łzy słynęły a oni podeszli do mnie i mocno przytulili. 
- Świat jest tak kurewsko niesprawiedliwy - syknął Grzesiek 
- Tak musiało być, Jak coś pomożecie Piotrkowi z Łukaszem , nie? Mogę na was liczyć? - zapytałam
- Od zawsze na zawsze możesz na nas liczyć. - powiedział Przemek 
- Koniec załamywania się. Ja chcę żyć tak jakbym nie wiedziała że umrę. - powiedziałam
- Ale to nie jest pewne.. lekarz mówił.. - zaczął mój braciszek, ale przerwałam mu. 
- Że są szanse że przeżyje , ale małe. Tobiasz powiedziałam to już raz ale powtórzę. Bądź realistą, nie rób sobie nadziei bo przeżyjesz to 2 razy mocniej. - powiedziałam i objęłam Tobiasza ręką. 
- Nie martwcie się , będę na zawsze z wami. W waszych serduszkach! - powiedziałam.
To będę najgorsze 2 miesiące w moim życiu... 
Nie było tak jak dawniej..nikt nie żartował każdy miał grobowe miny. Przez to mi też udzielił się zły humor więc już o 20 poszłam spać. Miałam strasznie dziwny sen. Śnił mi się Łukasz ,który kazał iść mi do Tobiasza który ma coś co muszę dać Piotrkowi. Gdy obudziłam się w środku nocy nie wiedziałam czy to sen czy naprawdę muszę iść do Tobiasza. Napisałam do brata sms który mimo że była noc odpisał mi po chwili. 

" Tak , mam coś dla Ciebie. Łukasz jak leżał  szpitalu po wypadku napisał list który miałem tobie dać. Myślę że to dobry czas żebyś dała go Piotrkowu. Wpadnę jutro przed spotkaniem ze sponsorami to Ci go dam. Śpij dobrze mała <3 " 

Całą noc główkowałam co może być w tym liście. 
_____________________________________________________________
Cześć. Rozdział z małym poślizgiem ale mam nadzieje że wybaczycie mi! :D 
Miłego czytania! ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD! ;)