czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 4.

" Bo jeśli komuś zależy to nigdy nie odpuści "

- Weź te balony z mojej głowy! - usłyszałam rano czyjeś głosy
- Trzeba było więcej ich kupić! - odezwał się drugi głos
Otworzyłam jedno oko a po chwili drugie.
- Co jest? - zapytałam zaspanym głosem
- Przyjechałem odebrać Cię za szpitala - zobaczyłam po chwili przy swoim łóżku Tobiasza
Ale co z drugim głosem.. rozejrzałam się po pokoju a mój wzrok zatrzymał się na kimś kto stał za bukietem balonów.
- Nie widać Cię... wcale - powiedziałam ironicznie
Ten ktoś podszedł bliżej moje łóżka i podał mi balony gdy tylko zobaczyłam kto to spojrzałam na Tobiasza.
- Nie patrz tak na mnie to jest mój przyjaciel musisz przyzwyczaić się do jego widoku - powiedział mój brat
- Muszę? - jękłam
- Musisz musisz!  To od dziś mieszkasz ze mną. Pokój czeka twoje rzeczy już są w domu tylko musisz sobie je poukładać. - uśmiechnął się
- Dziękuję - powiedziałam i przytuliłam brata.
Piotrek.... czy on musi być wszędzie? Ten chłopak nie ma swojego życia? Powiedziałam mu wyraźnie że nie chce jego pomocy.. co za człowiek!
Przeklinałam go w duchu ale nic nie powiedziałam. Nie chciałam robić scen. Tobiasz i Piotrek wyszli z sali a lekarz zrobił kilka badań i dał mi wypis.
Spakowałam do torby swoje rzeczy i byłam gotowa.
- Masz wszystko? - zapytał Tobiasz
- Mam - odpowiedziałam i szłam w kierunku samochodu
Szłam sama z przodu a Tobiasz i Piotrek z tyłu co chwilkę słyszałam swoje imię wymawiane z ust Piotrka ale nie miałam ochoty z nim gadać.
Usiadłam z na tylnym siedzeniu i czekałam aż dojedziemy do domu.
- Jak się czujesz? - zapytał Tobiasz
- Dobrze. Tobiasz powieziesz mnie na cmentarz?- zapytałam patrząc przez okno
- Jasne - odpowiedział
Po kilku minutach byliśmy pod cmentarzem
- My tu czekamy - powiedział Tobiasz gdy wyszłam z samochodu
- Jedź do domu, ja przyjdę. - odpowiedziałam
- Michasia.. - zaczął Tobiasz
- Przyjdę cała i zdrowa.. zaufaj mi - powiedziałam
- Dobrze.. - powiedział i po chwili razem z Piotrkiem odjechali
Poszłam w stronę cmentarza,ale najpierw podeszłam do starszej pani która sprzedaje kwiaty i znicze przed cmentarzem i kupiłam jak zawsze trzy czerwone róże.
Podeszłam do miejsc w których leżą moi przyjaciele. Uklękłam i zaczęłam się modlić. Położyłam na każdym grobie czerwoną różę i spoglądałam na zdjęcia które znajdowały się na nagrobkach.
- Kocham Was - powiedziałam po cichu
Te chwile które przeżyliśmy razem już nie wrócą , brakuje mi waszych uśmiechów i głupich pomysłów ,tego że zawsze potrafiliście poprawić mi humor to że zawsze przy mnie byliście... i jesteście nadal może nie ciałem ale duchem czuję waszą obecność.
Wiem że teraz macie ochotę mnie trzasnąć w łeb ale postaram się dla was wrócić do normalnego życia. O was nigdy nie zapomnę zawsze będziecie w moim sercu. - mówiłam w myślach
Nim się obejrzałam było po czternastej. Pożegnałam się i wyszłam z cmentarza.
- Co ty tu robisz? - zapytałam gdy zobaczyłam Piotrka który chowa się za słupem
Nic jednak nie odpowiedział i nadal chował się za tym słupem.
- Przecież ja Cię widzę.. - powiedziałam i podeszłam do słupa poklepałam Piotrka po ramieniu a ten się odwrócił i uśmiechnął
- Bałem się o ciebie. Więc razem z Tobiaszem wpadłem na pomysł żeby Cię obserwować ale w planie nie było żebyś mnie zobaczyła - odpowiedział
- Już Ci mówiłam że nie musisz! Widzisz żyję! Możesz iść cześć! - powiedziałam i poszłam w kierunku domu Tobiasza
- Brat Ci nie mówił? - zapytał Piotrek i podrapał się po głowie
Spojrzałam na niego pytająco i podeszłam do niego.
- Boo ja mam u siebie w mieszkaniu remont i przez kilka dni mieszkam z wami! Cieszysz się? - powiedział i spojrzał na mnie
- To mieszkanie Tobiasza. Mi to wisi czy mieszkasz tam czy nie. - odpowiedziałam i poszłam w stronę domu
Ja szłam z przodu a Piotrek za mną
- Po co go wysyłałeś żeby mnie pilnował! Tak mi ufasz?! - zaczęłam krzyczeć na Tobiasza gdy tylko przekroczyłam próg domu
- Spokojnie - powiedział Tobiasz siedząc na kanapie
- Nie będę spokojna. Tak mi ufasz? - zapytałam wściekła
- Ufam Ci tylko boje się o ciebie. Nie mogę Cię stracić. - powiedział Tobiasz i przytulił mnie
- Chce żyć normalnie więc pozwól mi na to..- odpowiedziałam
- Okej nigdy więcej takich akcji. - uśmiechnął się Tobiasz
- Oby - odpowiedziałam i podeszłam do lodówki
- Mógłbyś się odsunąć? - zapytałam kiedy zobaczyłam że Piotrek opiera się o nią
- A jak się mówi? - zapytał
- Odsuń się bo Cię zabije - powiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie
- Przepra... - nie dawał za wygraną Piotrek
- Przepraszam kurwa Piotrek osuń się bo Cię zajebie - powiedziałam przez zaciśnięte zęby
On jedynie uśmiechnął się i zrobił to o co go " poprosiłam ".
-Idę na górę się rozpakować - odpowiedziałam upijając łyk wody
- A Misia słyszałaś dobrą wiadomość? - zapytał Tobiasz
- Jaką? - zapytała ciekawa
- Piotrek przez kilka dni u nas będzie mieszkać -powiedział zadowolony
- Dla kogo dobra dla tego dobra - odpowiedziałam i poszłam na górę.
* Oczami Piotrka * 
- Dlaczego ona mnie tak nie lubi? - zapytałem i usiadłem koło Tobiasza
- Wiesz... boi się nowych znajomości tym bardziej z żużlowcem.- powiedział Toffek 
- Mam nadzieję ze kiedyś będzie między mną i nią okej.. - powiedziałem
- Ale dlaczego tak bardzo Ci na tym zależy? - zapytał Tobiasz i uśmiechnął się do mnie
- Też chciałbym to wiedzieć stary. Nie mogę patrzeć jak ona cierpi.. naprawdę. Nigdy żadna dziewczyna mi tak nie namieszała jak ona. - powiedziałem
Zaśmiał się Tobiasz
- Wydaje mi się że jest dla mnie jak przyjaciółka , siostra i nie mogę patrzeć jak cierpi - odpowiedziałem
- Daj jej czas na pewno między wami będzie okej. - powiedział i poklepał mnie po plecach
- Ja idę do sklepu bo lodówka świeci pustkami. Uważaj... - zaczął Tobiasz
- Będę na nią uważać. - uśmiechnąłem się 
Tobiasz wyszedł a ja rozsiadłem się na kanapie i zaczęłam skakać po kanałach w poszukiwaniu czegoś ciekawego.
- Gdzie Tobiasz? - usłyszałem za sobą
Odwróciłam głowę i zobaczyłem Misie.
- Poszedł do sklepu na zakupy - odpowiedziałem jej
Ona wzięła jabłko z koszyka i usiadła po drugiej stronie kanapy.
- Dlaczego tak bardzo mnie nie lubisz? - zapytałem prosto z mostu
- Nie chce zawierać nowych znajomości.. boje się że gdybym ci już zaufała straciłabym Cię - odpowiedziała spoglądając cały czas w ekran
- To przez to że jestem żużlowcem? - zapytałem
- Tak. Ta cholerna świadomość że możesz mnie zostawić.. że mogłabym Cię stracić - odpowiedziała i zobaczyłem łzę na jej policzku
- Ej Miśka nie płacz - powiedziałem i po chwili znalazłem się koło niej.
- Przepraszam no.. ja się boje i tyle. - odpowiedziała
- Ale chociaż spróbuj.. może dasz radę? - zapytałem
- Okej spróbuje ale nie licz na wielką przyjaźń od razu.. czy coś - powiedziała
- Czy coś? Spokojnie nie zakocham się w tobie - zaśmiał się
- Jesteś tego taki pewien? - uśmiechnęłam się przez łzy
- Mam dziewczynę więc interesuje mnie przyjaźń - uśmiechnąłem się
- Powoli.. - odpowiedziała
- Tak wiem. Spokojnie na razie chociaż normalnie ze sobą gadajmy. - odpowiedziałem
- Oki - powiedziała i przytuliła się do mnie.
Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać pogodę..
- Włącz jakiś film albo coś - zaczęła jęczeć Misia
- No chwilka nie.. oo! - krzyknął - Jutro ma być 31 stopni - uśmiechnął się
- I co w związku z tym? - zapytałam z głupią miną na twarzy
- Może pojedziemy nad jeziorko? Wezmę Kamilę, Tobias Monikę i pojedziemy we piątkę - uśmiechnął się
- Czemu nie - uśmiechnęła się
* Oczami Michasi * 

Nie ma to jak pojechać na plażę z dwoma parami. I co ja tam będę robić? Oni będą zajęci sobą a ja będę siedzieć i patrzeć jak się całują.. po prostu cudownie.. 
- Jestem! - krzyknął od drzwi Tobiasz
- A ja wychodzę! - odpowiedziałam mu 
- Gdzie idziesz?- zapytał Piotrek
- Skoro mam zmienić swoje życie zmiany muszę zacząć od siebie. - uśmiechnęłam się 
- Mów normalnie - zaśmiał się Tobiasz
- Idę do fryzjera - powiedziałam uśmiechnięta
- Okej. I ten uśmiech zawsze masz mieć! - powiedział Tobiasz i mnie przytulił
- Iść z tobą? - usłyszałam Piotrka
- Nie. - powiedziałam i zmarszczyłam brwi 
- Okej - odpowiedział
- I nawet nie próbuj za mną chodzić - pogroziłam mu palcem i wyszłam z domu. 
__________________________________________________________________________
I jest 4! :D Tak ciężko pisało mi się ten rozdział.. co chwilkę usuwałam i pisałam od nowa
ale w końcu jest! :D 

Jak już tu jesteś to zostaw po sobie ślad! To strasznie motywuje :D <3

Zapraszam tez tu --> http://czesctesknie.blogspot.com/

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 3.

Gdy tylko dojechaliśmy do szpitala Tobiasz pobiegł do budynku a ja zapłaciłem kierowcy i po chwili znalazłem się koło niego.
Dowiedzieliśmy się że Misia leży w sali numer 31 i od razu pobiegliśmy pod wskazany numer. Przed salą zobaczyliśmy rodziców Tobiasza.
- I co z nią? - Tobiasz od razu zapytał rodziców
- Pocięła się i była bliska wykrwawieniu ale znalazł ją jakiś człowiek i od razu zatamował krwawienie a następnie zadzwonił po karetkę a później zadzwoniono do nas - powiedział zdenerwowany ojciec
- Znowu trzeba ją odesłać na oddział - powiedziała jej mama
A moje oczy zrobiły się większe. Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę..
- Nie mamo nigdzie jej nie odeślecie. Ona nie jest wariatką , ona tak radzi sobie z problemami.. nie możemy teraz wysyłać jej tam.. ona musi przebywać z nami z osobami które ja znają i kochają - powiedział Tobiasz
- Ale ona z nami nie rozmawia.. raz na jakiś czas coś powie i to wszystko... - powiedział tata - to dla jej dobra - dodała po chwili mama
- To nie jest dla jej dobra tam jeszcze bardziej się załamię.. Misia wprowadzi się do mnie. Ze mną ma dobry kontakt może to pomoże.. - powiedział Tobiasz
- Tobiasz nie. Ty masz na głowie swoją karierę, Misia będzie tylko ci przeszkadzać - powiedziała mama
- Przeszkadzać? Nigdy. Ona daje mi taką motywacje do tego żeby być lepszym i lepszym.. - powiedział Tobiasz
- To twoja decyzja. Jak coś będziemy zawsze pod telefonem - powiedziała moja mama
- Wiem. A właśnie mamo, tato to jest Piotrek - powiedział Tobiasz i pokazał na mnie ręką
- Dzień dobry - powiedziałem i podałem im dłoń
- Możecie powiedzieć jak to się stało?  - zapytała mama
- A więc ja rozmawiałem z Michasią ,później usiedliśmy na krzesło i ono nie wytrzymało i oboje upadliśmy na ziemie. Misia zaczęła śmiać się jak szalona. Później gadaliśmy a ona w pewnym momencie zaczęła płakać i prosiła żebym znalazł Tobiasza. Gdy on przyszedł ja odszedłem na bok a następnie jak wracałem to wpadłem na nią ona zaczęła mnie wyzywać i jej nie utrzymałem i uciekła - opowiedziałem
- Ja chce dawną Michasię.. moją kochaną córeczkę - powiedziała mama Tobiasza płacząc
- Dajmy jej czas... wspierajmy ją. - powiedział Tobiasz.
Nikt nic już nie powiedział... siedzieliśmy w ciszy i czekaliśmy na jakieś informacje o stanie zdrowia Michasi.
Każda minuta trwała wiecznie..
- Rodzina pani Michaliny? - zapytał lekarz wychodząc z jej sali
- Tak co z nią? - zapytał jej tata
- A więc tak. Michasia straciła dużo krwi jednak dzięki szybkiej interwencji nic groźnego jej się nie stało i już jutro dostanie wypis. Tu mają państwo numer do bardzo dobrego psychologa. - powiedział i podał karteczkę rodzicom - Ona jest młoda trzeba jej pomóc.. Przez cały czas gdy tamowaliśmy krwotok ona tylko powtarzała że nie mamy się wysilać bo i tak zrobi to kolejny raz. Proszę na nią uważać.  - powiedział lekarz i odszedł.
Mama Tobiasza i Michasi ponownie wybuchła płaczem a ja stałem i patrzyłem na drzwi od jej sali.
* Oczami Michasi * 
Leże na sali i zza drzwi słyszę cichy płacz mojej mamy. Poczułam łzy w moich oczach. Przez jakiś czas jest dobrze a później przychodzi moment kiedy myślę tylko o tym żeby dołączyć do moich przyjaciół. Przez moje zachowanie cierpią tylko moi bliscy.. odejdę z tego świata a oni wtedy nie będą musieli ciągle mnie pilnować odetchną z ulgą... będą żyć normalnie. 
- Można? - z moich przemyśleń wyrwał mnie czyiś głos. Odwróciłam sie w stronę drzwi a moim oczom ukazał się mój kochany brat. 
Spojrzałam na niego i mimo tego co zrobiłam uśmiechnęłam się. Podszedł do mojego łóżka i pocałował w czółko. 
- Nie rób tego więcej - powiedział i spojrzał na mnie a w jego oczach zobaczyłam łzy. 
- Przepraszam Tobiasz.. Ciężko mi jest żyć z świadomością tego że ich nie ma.. że nie zobaczę ich nigdy. Zawsze byłam ja i oni teraz zostałam tylko ja. A teraz jeszcze Piotrek.. - powiedziałam i poprawiłam opatrunek na ręce
- On ci coś zrobił!? - zapytał zdenerwowany Tobiasz
- Nie.. wręcz przeciwnie - odpowiedziałam 
- Nie rozumiem Misia wytłumacz - powiedział Tobiasz drapiąc się po głowie
- Rozmawiało mi się z nim świetnie i to było najgorsze. Poczułam się jakbym rozmawiała z Łukaszem. On jest żużlowcem wystarczy że ty nim jesteś i za każdym razem boje się że już Cię nie zobaczę. Piotrek jest super ale ja nie chce nowych przyjaźni..- powiedziałam
- Misia. Lubisz Piotrka to dlaczego nie chcesz go poznać? Może gdybyś miała wsparcie także od kogoś można powiedzieć że obcego było by lepiej. A widać ze nie jesteś dla niego obojętna. Chodził ze mną i Cię szukał. Stoi teraz na korytarzu i od godziny patrzy w to samo miejsce. - powiedział Tobiasz
- Nie rozumiesz mnie. Straciłam przyjaciół.. boje się że stanie się to znowu. On jest żużlowcem! Tobiasz! Postaw się na moim miejscu. To miłe z jego strony ale nie chcę.. naprawdę nie chce. - odpowiedziałam
- Znasz moje zdanie ale sama musisz mu to powiedzieć. Zaraz go zawołam. A i jeszcze jedno możesz się cieszyć lub nie ale od jutra mieszkasz ze mną - powiedział Tobiasz
- Będę ci tylko przeszkadzać - odpowiedziałam
- Nie będziesz. Ja ci pomogę i jeszcze będzie okej - powiedział i wyszedł z sali. 
A po chwili w drzwiach zobaczyłam Piotrka. Było widać w jego oczach zmęczenie , smutek ale także radość. 
- Cześć - powiedział niepewnie 
- To co mówiłam Ci w tunelu na Smoku to była prawda... Dziękuje Ci że pomagałeś Tobiaszowi mnie szukać. Ale ja nie chcę poznawać nowych ludzi , nie chce zawierać znajomości nie chce mieć w gronie znajomych kolejnego żużlowca. - powiedziałam
Jednak on nic nie powiedział. Podszedł bliżej mojego łóżka chwycił delikatnie moją obandażowaną rękę. 
- Rozumiem. Ale nie wiem czemu tak bardzo zależy mi na tym żebyś zaczęła żyć normalnie. Chcesz przez to zmarnować całe życie. Nikt nie każde Ci o ich zapominać.. wystarczy że zaczniesz żyć.. Nie chcesz mnie znać ja to rozumiem ale pamiętaj że jak będziesz mnie potrzebować zawsze ci pomogę. - powiedział i wyszedł z sali. 
Spoglądałam w miejsce gdzie przed chwilą stał Piotrek. 
- Misia możemy? - usłyszałam rodziców i Tobiasza
- Tak - odpowiedziałam 
Usiedli na łóżku i chwycili mnie za dłoń. Tego mi brakowało tego rodzinnego ciepła którego już tak dawno nie czułam. Nic nie mówili a ja poczułam się tak dobrze. 
- Kochamy Cię. Nie rób nam tego więcej.. - powiedziała mama
- Przepraszam. Podejmę leczenie , ale nie na oddziale zamkniętym.. w domu u Tobiasza. Chcę żeby on przyjeżdżał do mnie..- powiedziałam
- Dla ciebie wszystko. Pamiętaj że jesteśmy z tobą - powiedział Tobiasz. 
________________________________________________________________
Cześć dziewczyny! ;* No i proszę oddaje w wasze ręce 3! :D Mam nadzieje że wam się podoba :D 

JAK JUŻ TU JESTEŚ TO ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD TO STRASZNIE MOTYWUJE. 

A przy okazji zapraszam także tuu ----> http://czesctesknie.blogspot.com/ 

piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 2.

- Misia? Michaaa - usłyszałam gdy tylko weszłam na sektor ultrasu
Uśmiechnęłam się do nich i podeszłam bliżej.
- Cześć wam - powiedziałam i przytuliłam się do każdego
- Jak się czujesz? - zapytał jeden z kolegów
- A wiesz ostatnie 4 miesiące siedziałam w domu ale postanowiłam coś zmienić.. żyć normalnie. Karolina , Bartek i Łukasz będą w moim sercu na zawsze i chyba to jest najważniejsze. - powiedziałam
- Dokładnie Misia. Oni zostaną w sercu każdego z nas - powiedział i pokazał na resztę znajomych
Ja tylko uśmiechnęłam się i zajęłam swoje miejsce. Zaczęła się prezentacja i zaczął się doping... tego mi brakowało. Uwielbiałam przebywać w towarzystwie tych wariatów.
- Nasza jedyna króloooowo od tylu lat MY NA ZAWSZE Z TOBĄ , wiara i duma w sercu rozpiera nas zawsze z Unią będziemy trwać! - darliśmy się na całych sił kiedy Unia wygrała z Toruniem.
Na stadionie panowała wspaniała atmosfera wszyscy byli strasznie dumni z zawodników.. też byłam dumna ale najbardziej dumna byłam z brata który zdobył 10 pkt.
Po czemu kiedy zawodnicy wyszli podziękować kibicom Tobiasz pokazał mi że mam wejść na tor. Podeszłam do ochroniarza pokazałam wejściówkę i po chwili stałam pomiędzy zawodnikami.
- Nawet nie wiesz jaka jestem z ciebie dumna! - powiedziałam
- To dlatego że miałem tak wspaniałe wsparcie! - zaśmiał się
Weszłam z Tobiaszem i resztą zawodników do parku maszyn. Usiadłam jednym z krzesełek które stały kolo motoru Tobiasza. Usiadłam na nie i całe siedzenie zaczęło się ruszać.
- Uważaj te krzesełka to masakra sam kiedy zaliczyłem na nim glebę - zaśmiał się Tobiasz
- Siedzisz na moim miejscu - usłyszałam za sobą
Przekręciłam głowę i zobaczyłam uśmiechniętego Piotrka
- Pff - prychłam
- Ja tu zmęczony po meczu a ty mi nie chcesz ustąpić - powiedział Piotrek
- Siadaj na kolana - zaśmiałam się
- Okej - powiedział Piotrek  po chwili czułam jak Piter cały brudny siedzi na moich kolanach.
- Piter powaliło cię? - zapytałam ale nie usłyszałam odpowiedzi bo po chwili leżałam na ziemi a na mnie Piotrek. Krzesełko nie wytrzymało. Śmiałam się na cały park maszyn zresztą jak każdy który to widział.
- Za ciężka jesteś - powiedział Piotrek pomagając mi wstać
- Popatrz na siebie grubasie - powiedziałam i spojrzałam na niego
- Ale jesteś miła - zrobił obrażoną minę
I w tym momencie ukuło mnie coś w sercu.. nie miałam pojęcia co to. Piotrek mnie nie obraził ale poczułam się z nim tak jakbym gadała z Łukaszem.. to strasznie zabolało. Napadła mnie świadomość tego że Piotrek też jest żużlowcem , nigdy nie wiesz czy wróci po biegu.. Dobrze mi się z nim rozmawiało i to był błąd.. nie chce poznawać nowych ludzi a tym bardziej żużlowców. Miałam dwóch został mi jeden.. nie zniosłabym znowu śmierci..
Poczułam jak w moich oczach pojawiają się łzy. Wzrokiem zaczęłam szukać Tobiasza po parku maszyn ale nie nigdzie go nie było.
- Misia co jest? - zapytał Piotrek i chwycił mnie za rękę
Nic nie odpowiedziałam...  Gdy mnie chwycił poczułam ciepło w sercu którego nie czułam od śmierci Łukasza , Karoliny i Bartka.
- Gdzie jest Tobiasz - powiedziałam płacząc
Piotrek wydarł się na całe gardło i po chwili poczułam jak brat mnie przytula.
- Mała.. jestem już jestem - powiedział i przytulił mnie do swojej piersi
- Ja nie dam rady Tobiasz... kocham was wszystkich ale nie dam rady żyć bez nich... - powiedziałam płacząc
- Misia błagam nawet tak nie mów - powiedział zdenerwowany Tobiasz
- Bardzo ci dziękuje że jesteś ze mną i strasz się żeby wszystko wróciło do normy ale nie dam rady ten cholerny ból i świadomość tego że nigdy ich nie zobaczę... Kocham Cię - powiedziałam łkając
Nic nie powiedział tylko przytulił mnie jeszcze bardziej.
Piotrek stał i nie wiedział co się dzieje. Tobiasz pokazał mu że ma od nas odejść. Puściłam Tobiasza i spojrzałam na niego czerwonymi od płaczu oczami.
- Wybaczysz mi? - zapytałam
- Misia ale co mam Ci wybaczać? - zapytał
- Niedługo zobaczysz - powiedziałam a kolejne łzy wielkości grochu spłynęły mi po policzkach
- Misia nie mów tak! - krzyknął Tobiasz
- Przepraszam! - powiedziałam i zaczęłam biec w stronę wyjścia z parku maszyn. Nagle poczułam że ktoś mnie przytula... to ciepło w sercu znowu się pojawiło. Spojrzałam i zobaczyłam Piotrka
- Proszę zostaw mnie - powiedziałam płacząc
- Nie - powiedział stanowczo
- Nic  mnie nie wiesz.. nic! Puść mnie! - zaczęłam krzyczeć
- Znam twoją historię - powiedział
- Ale nie znasz mnie.. nie wiesz jaka jestem co siedzi w mojej głowie. Puść mnie! - zaczęłam się wyrywać  bić Piotra
- Masz racje nie znam cię ale już lubię. Nie pozwolę na to żebyś sobie coś zrobiła! - krzyknął Piotrek
- Ale ja nie chce twojej pomocy, nie chcę ciebie rozumiesz?! - krzyknęła
- Możesz tak mówić i to miłe nie jest ale i tak Cię nie puszczę - powiedział
- Misia chodź do mnie , proszę - zobaczyliśmy Tobiasza
Piotrek spojrzał na niego i nie świadomi rozluźnił swoje ręce którymi mnie trzymał. Wyszarpnęłam się i pobiegłam... nie wiedziałam gdzie chciałam być po prostu sama.
* Oczami Piotrka * 
- Misia! - krzyczałem i biegłem za nią razem z Tobiaszem
Jednak ona biegła jeszcze szybciej... wybiegłam przed stadion ale jej już nie było. Chwyciłem się za głowę i usiadłem na ziemi. 
- Dzięki stary , ale wiesz nie musisz.. - powiedział Tobiasz
- Wiem ale chce. Tak cholernie chce jej pomóc - powiedziałem a w oczach poczułem łzy 
- Ja dzwonie do rodziców ty na policje ok? - zapytał Tobiasz
- Aha tylko dodaj ze wcześniej miała próbę samobójczą - dodał Tobiasz
Było widać ze załamał się tym.. Misia to jego młodsza siostra a teraz nie wie czy ją zobaczy żywą 
Szybko wykręciłam numer na policję powiedziałam wszystko co potrzeba. 
- Wysyłamy już jednostki.. - usłyszałam po drugiej stronie. 
Policja zaczęła jej szukać a ja szybko wróciłam do parku maszyn przebrałem się , poprosiłem Przemka żeby ogarnął resztę sprzętu z mechanikami i razem z Tobiaszem chodziliśmy do miejsc w których była jak miała załamania. 
- Misiaaa - krzyczeliśmy chodząc po najciemniejszych uliczkach w Lesznie i opuszczonych budynkach. Nim się obejrzałem na dworze robiło sie jasno. 
- Stary dzięki za pomoc.. naprawdę. Jak chcesz możesz isć do domu - usłyszałam Tobiasza
- Nie. Będę tak długo dopóki ona się nie znajdzie - powiedziałem
W tym momencie zadzwonił telefon Tobiasza było widać że jest zdenerwowany, zły , smutny ale jednocześnie szczęśliwy. 
- Co jest!? - zapytałem
- Znaleźli Michasię - powiedział 
- Gdzie jest?! - zapytałem
- W szpitalu. Znaleźli ją na jakiś śmietnikach.. pocięła się. - powiedział zalamany Tobiasz. 
Szybko złapaliśmy taxi i pojechaliśmy do szpitala. 
Inni mogą myśleć " W co on się wpakował " ale ta dziewczyna ma coś w sobie czego inne nie mają. Mimo tego co teraz siedzi w jej głowie jest wspaniała.. gadałem z nią kilka minut a wiem że nie pozwolę żeby sobie coś zrobiła. Nie mogę jej stracić.
_________________________________________________________
Przepraszam że rozdział tak późno ale wysiadł mi net a nie miałam napisanego rozdziału jak na innych blogach więc jest dopiero teraz. ;c
Ale mam nadzieję że wam się podoba i opłacało się czekać. Oddaje go w wasze ręce. :)
http://czesctesknie.blogspot.com/

JAK JUŻ TU JESTEŚ TO ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD. TO STRASZNIE MOTYWUJE. :)

sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 1.

Od śmierci moich przyjaciół każdy mój dzien wyglądał tak samo. Wstawałam , jadłam śniadanie , szłam do pokoju tam czytałam książki , oglądałam filmy , płakałam.... później obiad po obiedzie zazwyczaj szłam spac wstawałam na kolacje a później siedziałam po 3 w nocy i oglądałam nasze wspólne zdjęcia. Niedziela różnila się tym że rano szłam do kościoła następnie na cmentarz a w godzinach meczy w których jechał Tobiasz modliłam się żeby nic mu się nie stało...

* Sobota * 

Tak jak każdego dnia wstałam koło 10 i pokierowałam się do kuchnii. 
- Cześć - przywitałam się z rodziną
- Dziś masz wizyte u psychologa - powiedziała moja mama na dzień dobry
- Ja nigdzie nie jade - powiedziałam stnowczo i nalałam sobie soku 
- Michasia to dla twojego dobra! - krzyknęła mama
- No to chyba nie wiesz co jest dla mnie dobre!  - powiedziałam i ze szklanką soku wyszłąm z kuchnii. 
Zamknęłam się w swoim pokoju usiadłam na parapecie z sokiem w ręku i znowu poczułam zły które napływają mi do oczu. 
Nagle w pokoju rozległo się pukanie do drzwi. 
- Proszę - powiedziałąm
Po chwili w moim pokoju zobaczyłam Tobiasza. 
- Co jest młoda? - zapytał 
- Nic a co ma być? 
- Misia wszyscy chcą dla ciebie dobrze - powiedział Tobiasz i usiadł na łóżku
- Wiem to miłe , ale to że miałam próbe samobójczą nie oznacza ze jestem wariatką... nie radze sobie z tym wszystkim. Wole pogadać z tobą niż rozmawiać z obcym facetem - powiedziałam i przytuliłam się do brata
- Nikt nie powiedział że jesteś wariatką. 3 miesiące minęły.. jak ty wyglądasz. Mogę dać sobie głowe uciąć że Łukasz , Bartek i Karolina moją ochotę przywalić Ci za to co teraz robisz.- powiedział Tobiasz
- Ale ja nie mogę tak nagle po tym wszystkim zacząć chodzić na imprezy bawić się.. - powiedziałam
- Nie każe ci od razu iść na impreze... wyjdź z domu na spacer , do sklepu.. Ja ci nie kaze o nich zapominać... tylko zacznij żyć. - powiedział 
- Spróbuje ale nic nie obiecuje - powiedziałam 
- To może pójdziesz jutro ze mną na Smoczyka? Czeka nas ważny mecz i chce żebyś ze mną była - powiedział Tobiasz
- Tobiasz , przepraszam ale nie - powiedziałam
- Dlaczego? - zapytał
- Nie dam rady.. przepraszam 
- Okej rozumiem. Lece na trening. Trzymaj się mała! - powiedział Tobiasz i na koniec dał mi buziaka w policzek.

* Oczami Tobiasza * 

Mam trening ale za nic w świecie nie mogę się skupić. Martwie się o Michasie... długo tak nie pociągnie. Boje zostawić się ją samą w domu. Po próbie samobójczej normalnie rozmawia tylko ze mną. 
- Tobiasz co się dzieje? - zapytał Piotek kiedy znowu na teningu przyjechałem ostatni 
- Michasia.. - powiedziałem krótko
- Ale co się stało? - zapytał
- Po tej całej sytuacji ona nie wychodzi z domu , nie rozmawia z nikim oprócz mnie , zaniedbała się schudła.. To nie ta sama Misia która zawsze zarażała wszystkich uśmiechem - powiedziałem
- Wiesz nie miałem okazji jej poznać.. Ale wydaje mi się że potrzebuje czasu - powiedział Piotrek
- Ja to rozumiem ale od 3 miesięcy siedzi w domu.. tylko kościół , cmentarz dom to nie jest normalne. Poprosiłem ją żeby przyszła jutro na mecz... powiedziała że nie da rady..- jęknąłem
- Tobiasz ona 3 miesiące temu straciła trójke bliskich jej osób a jeden zginął właśnie na żużlu..Nie dziwie się jej - powiedział Piotrek
- Może ja za bardzo na nią naciskam? - zapytałem
- Stary poprostu wspieraj ją a wszystko będzie dobrze - powiedział Piotrek i poklepał mnie po plecach. 
Rozmowa z Pawlickim troszkę mi pomogła. Może to jeszcze nie jej czas żeby wyjśc do ludzi..

* Oczami Michasi * 

Dziś niedziela dlatego rano cala moja rodzina pojechała do kościoła. Po mszy ja poszłam na cmentarz a reszta rodzinki pojechała do domu. 
Trójka moich przyjaciół leżała obok siebie. Na każdym grobie jak co niedziela układałam jedną czerwoną różę. Siedziałam i płakałam nic więcej nie mogłam zrobić. Tak strasznie mi ich brakowało. Wiem że jakby mogli to za to jak się zachowuje dostałabym od każdego po głowie. Ale ciężko żyć normalnie kiedy w ciągu kilku dni straciłaś wszystkich.
Dziś mija 4 miesiąc.. jak ten czas leci. Pomodliłam się i ruszyłam w stronę domu. 
- Jestem! - krzyknęłam gdy po 20 minutowych spacerku doszłam do domu 
- Za 10 minut obiad Micha - powiedział tata. Od zawsze tak na mnie mówił. Nigdy nie miałam pojęcia dlaczego tak. 
- Oki oki Miruś - zaśmiałam się.. Uwielbiałam zdrabniać tacie imie. Mirosław zawsze wydawało mi się takie poważne a to do mojego taty nie pasuje. 
Zaśmiałam się.. pierwszy raz od śmierci znajomych. Tata tylko spojrzał na mnie i pokazał kciuk w górę. 
Może naprawdę powinnam powoli wracac do normalnego życia.. Jestem pewna że Łukasz , Bartek i Karolina tego chcą. 
Poszłam do swojego pokoju odpaliłam laptopa i zalogowałam się na facebooku. Cały "fejs" zawalony był tym że Unia jedzie dziś z Toruniem.
Tak jak tata powiedział po 10 minutach byłam zawołana na obiad. Gdy wszyscy zjedli Tobiasz zaczął szykować się na żużel zresztą tak jak rodzice. Zawsze wspierali go z trybun. 
Gdy zostałam sama w domu strasznie mi się nudziło. Na zagarku było chwilkę po 14 w radiu usłyszałam że żużel jest na 16. Postanowiłam że coś ze sobą zrobię i pójdę wspierac Tobiasza na Smoka. Ubrałam jasne rurki do tego szarą bluzkę Unii Leszno bo na dworze nie było za ciepło a w rękę wzięłam szalik. Włosy spięłam w koka lekki makijaż i byłam gotowa. Zbiegłam do kuchni gdzie a stole zobaczylam list i wejściówke do parku maszyn.

" Misia wiem że nie czujesz się jeszcze psychicznie dobrze więc nie będe naciskał. Ale jakbyś zmieniła zdanie to wiesz...Smoczyk godzina 16. Tu masz wejściówke do parku maszyn" ~ Tobiasz. 

Uśmiechnęłam się sama do siebie do ręki wzięłam wejściówkę i wyszłam z domu. Na Smoka nie miałąm daleko dlatego po 10 minutach spacerkiem doszłam na stadion.
Podeszłam do bramy pokazałam ochroniarzowi moją wejśćiówkę i po chwili stałam już w tunelu który prowadził do parku maszyn.
Stałm i nie mogłam zrobić ani kroku... Spoglądałam na tor i przed oczami miałam Łukasza
- Nie dam rady - powiedzałam sama do siebie i szybko się odwróciłam co spowodwało że z całej siły uderzyłam w kogoś klatkę piersiową.
- Przepraszam - powiedziałam zawstydzona
- Nie no nic się nie stało. - uśmiechnąl się do mnie przystojny brunet
- Trzymaj kciuki za Unie - dodał po chwili ze swoim ślicznym uśmiechem
Odwzajemiłam uśmiech a brunet poszedł w kierunku parku maszyn...Stałam tak chwilkę aż wkońcu przypomniałm sobie kto to jest.
- Pitruś Pawlicki - powiedziałam w myślach
- Teraz albo Nigdy - powiedziałam do siebie i poszłam do parku maszyn.
Zaczęłam obserwować tych wszystkich ludzi aż wkońcu usłyszałam swoje imie.
- Michasia jak się czujesz? - usłyszałam za sobą trenera Jankowskiego
- Dziękuje powoli lepiej - uśmiechnęłam się delikatnie
- To super. Dasz rade jesteś dzielna. Jak szukasz Tobiasza to jest w swoim boksie - powiedział trener i poczochrał mnie po włosach.
To wlaśnie ten pan uczył mnie jak jeździ się na żużlu.... jak on to mówił jestem a w sumie byłam bo nie mam zamiaru wsiąść na motor " jego perełką "
Wzięłam głęboki oddech i pokierowałam się do Tobiasza.
- Powodzenia byku - powiedziałam gdy zobaczyłam że mój brat stoi do mnie tyłem i rozmawia z kimś
- Misiaaaa! - mocno przytulił
- Ejejeje Tobiasz ja zaraz wszystko powiem Monice to dopiero dostaniesz - zaśmiał się jak już sobie przypomniałam Piotrek.
- To jest moja siostra.... - powiedział Tobiasz i odstawił mnie
- A to ta słynna Michasia - zaśmiał się Pawlicki - Cześć Piotrek jestem - uśmiechnął sie
- Michasia - uścisnęłam mu rękę
- To co wspierasz Tobiasza w parku maszyn czy z trybun? - zapytał Piotrek
- Z trybun. Troszkę brakuje mi ludzi z ultrasa - powiedziałam
- Ooo proszę. Tylko głośno śpiewaj żebym Cię słyszał - zaśmiał sie Piotrek
- Jak będziesz jechać dobrze to mogę nawet dać ci prywatny koncert - zaśmiałam się
- Okej! - powiedział Piotrek
Pożegnałam się i ruszyłam na sektor FAN.
Co takiego ma w sobie Piotrek że tak chętnie z nim rozmawiam... Wiem jedno. Czas na zmiany!
_____________________________________________________________________________
I jest pierwszy! :D Mam nadzieję że wam się popoba. Jeeestem strasznie zła bo jutro miałam jechać do Tarnowa na zawody ale przez GP zostały odwołane. ehhh. ;c 

Jak już tu jesteś to zostaw po sobie ślad. :)


sobota, 9 sierpnia 2014

Bahaterowie + prolog :D

Piotr Pawlicki 19 lat. 
Zawodnik Leszczyńskiej Unii. Zabawny , wyluzowany, pomocny ,opiekuńczy chłopak. 
Jego pasją jest oczywiście żużel ale także jazda konno.

Michasia Musielak 19 lat. 

Młodsza siostra Tobiasza Musielaka. Dziewczyna która przeszła za dużo jak na swój wiek. Mimo to że ma kochającą rodzinę ona sama nie jest szczęśliwa.
Jest zamknięta w sobie i nie chce zawierać nowych znajomości. Jej najlepszym przyjacielem jest jej brat , Tobiasz. Po tym co stało się kilka miesięcy temu on jest dla niej wszystkim. 

Tobiasz Musielak 21 lat. 
Zawodnik Unii Leszno. Pozytywny , pomocny , kochający chłopak. Kocha swoją młodszą siostrę nad życie. Po tym co przeżyła troszczy się o nią jeszcze bardziej. 

PROLOG: 

To wszystko miało miejsce 2 i 20 lipca 2014 roku. Miałam 18 lat byłam szaloną dziewczyną która uwielbiała jazde na żużlu do tego sportu zaraził mnie brat i Łukasz mój przyjaciel. Byłam dobra.. przynajmniej tak mówili inni. Łukasz radził sobie wspaniale i był jednym z najlepszych. Mój chłopak , Bartek bardzo wspierał mnie w tym co robię zresztą jak moja przyjaciółka Karolina. 
Ja , Bartek , Łukasz i Karolina byliśmy paczką od przedszkola. Tego dnia jechaliśmy jak co piątek na impreze do jednego z Leszczyńskich klubów. Bartek prowadził samochód ale na drodze spotkaliśmy się z czołowym zderzeniem z kierowcą pijanego busa. Bartek i Karolina zgineli na miejscu ja i Łukasz mieliśmy kilka zadrapań i złamań.. w ciągu kilku seknud straciłam przyjaciółkę i chłopaka. Nie wychodziłam z domu... byłam tylko na pogżebie a później znowu zamknięta siedziałam w swoim pokoju. Każy próbował mi pomóc niestety na marne. 
W tych chwilach wspierał mnie Łukasz. On najlepiej wiedział co czuje. Poprosił mnie żebym pojechała z nim na zawodny do Piły. Na początku odmawiałam... 
- Karolina i Bartek patrza na ciebie z góry i są źli... ich z nami nie ma ale tam na górze jest im dobrze - powiedział mi Łukasz
Wtedy postanowiłam pojechac z nim. Był to dobry pomysł kilka razy od tygodni na moich ustach pojawił się uśmiech.
Jednak wszystko co piękne kiedyś sie kończy.. 14 bieg , Łukasz , karetka i nic więcej nie pamiętam. Tak.. Łukasz zginął robiąc to co kocha... a ja? Wylądowałam w szpitalu nie dawałąm sobie rady. Straciłam wszystkich. Miałam probe samobójczą i do teraz w mojej głowie mam plan jak trafić do moich przyjaciół. 
Cześć mam na imie Michasia a to moja historia. 
_______________________________________________________________
Tyle na wstępie mam nadzieje że zaciekawiłam was troszkę i będziecie tu zaglądać. :D Pozdrawiam , Ola. ;*