sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 24.

To koniec tej historii? 


Wszystko minęło tak szybko.. nim się obejrzałam było po świętach i sylwestrze. Patrze w kalendarz - 3 styczeń. Jeszcze tylko 3 miesiące. Moje 3 miesiące być albo nie być. Piotrek załatwił już wszystko związanego z kliniką i lekarzem. Od wczoraj czuje się źle o ile nie można powiedzieć że fatalnie. Na nic nie mam siły a przy większym wysiłku mam silne bóle brzucha i zawroty głowy. Nie powiedziałam nic Piotrkowi , może dlatego że ja pogodziłam się z faktem że odejdę a on nie? 
- Piotrek błagam przyjdź - krzyknęłam z łazienki kiedy nie mogłam wytrzymać z bólu
- Co jest? - po sekundzie w drzwiach znalazł się Piotrek
- Boli i to strasznie - powiedziałam płacząc z bólu
On wziął mnie na ręce a w między czasie zadzwonił po karetkę. Nim się obejrzałam byłam w szpitalu. Powoli otworzyłam powiekę która w tamtym momencie ważyła z 50 kilogramów.
- Co się dzieje - zapytałam słabo
- Objawy zespołu Help się nasiliły , trzeba operować żeby dziecko przeżyło - powiedział lekarz
Ostatnimi siłami spojrzałam na Piotrka i lekko się uśmiechnęłam mówiąc " Kocham Cię " on jednak nie odwzajemnił uśmiechu. Spojrzał na mnie tak cholernie smutnymi oczami że serce rozpadło mi się na miliony kawałeczków. " Czekam na ciebie " jedyne co dałam wyczytać z jego ust. Trzeba operować żeby dziecko przeżyło.. modliłam się do Boga żeby dziecko przeżyło. Żeby urodziło się zdrowe i miało wspaniałe dzieciństwo które na pewno zapewni mu Piotrek.

* Oczami Piotrka * 

Nie mogę jej teraz stracić , nie mogę! Dlaczego Bóg zabiera młode osoby które nic nie zrobiły a na ziemi zostawia morderców , pedofilii!?  Co ona zrobiła!? Chciała być szczęśliwa a teraz kiedy w końcu jest zabierasz ją od nas?! Gdzie jest sprawiedliwość. Po tym jak usłyszałem lekarza że muszą operować żeby dziecko przeżyło serce stanęło mi w miejscu. Ja naprawdę wierzyłem że ona będzie ze mną , że razem będziemy wychowywać Łukasza. Zjechałem po ścianie a twarz schowałem w dłoniach 


- Co się stało?! - zobaczyłem zdyszanego Tobiasza z Moniką a za nimi rodziców Miśki. 
Jednak ja nic nie odpowiedziałem spojrzałem na nich i wybuchłem płaczem jak nigdy wcześniej. Oni wiedzieli jaki nadszedł czas. Nikt nie wstydził się łez. Do nikogo nie mogło dojść to że dziś możemy już nie zobaczyć uśmiechniętej Michasi. Że dziś zobaczymy tylko małą istotę która żyje dzięki niej. 
- Co z tą kliniką dlaczego tam nie rodzi?! - zapytał Tobiasz
- Miała tam rodzić , jednak ten atak wszystko rozwalił ponieważ to dziś musieli zrobić jej cesarskie cięcie. Nie zdążyliby przewieść ją z Leszna do Warszawy bo ona i dziecko mogliby umrzeć. - powiedziałem 
- Od ilu jest już na sali? - zapytała załamana mama Tobiasza
- 2 godziny - powiedziałem patrząc na zegarek. 
Po chwili z sali operacyjnej wybiegła pielęgniarka krzycząc że potrzebna natychmiast krew. Zerwałem się jak poparzony i spoglądałem na ludzi którzy wbiegali i wybiegali z sali. Czy to już koniec? Czy to znaczy że raz na zawsze będę musiał pożegnać się z moją jedyną miłością? Że jedyne co po niej zostanie to Łukasz za którego odda życie? Świat jest tak kurewsko niesprawiedliwy. Kiedy wszystko zaczyna się układać i jesteś szczęśliwy , coś musi to wszystko zawalić. Moje życie jest jak domek z kart. Nie jest pewne , jestem żużlowcem i zawsze myślałem że to ja będę walczył o życia a nie moja druga połówka.
_____________________________________________________________
Takie smuty na sobotę a w sumie niedzielę. ;c :D Jak już tu jesteś to zostaw po sobie jakiś komentarz daje mi to motywacje i siłe do pisania. Do następnego misiaczki! :D 

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 23.

Kiedy kogoś kochasz, myślenie o nim jest jak oddychanie             - robisz to cały czas bez kontroli. 

Święta zbliżają się wielkimi krokami a ja leże w łóżku. Piotrek pilnuje tego żebym nic nie robiła. Cała wigilia , prezenty zostały na jego głowie a w dodatku Pawlicki cały czas próbuje załatwić klinikę w Warszawie. Dużo razy mówiłam mu żeby odpuścił jednak on zawsze swoje.
- Pomóc ci? - zapytałam w poniedziałkowy poranek kiedy zobaczyłam jak Piotrek pakuje prezenty
- Nie trzeba - uśmiechnął się
- Od pakowania prezentów nic mi się nie stanie - powiedziałam i wzięłam od niego nożyczki
- Mam już paranoje na tym punkcie - zaśmiał się
- Serio? Ani trochę nie widać - zażartowałam i pocałowałam go w policzek.
W tym roku wigilia będzie u nas. Przyjedzie moja i Piotrka rodzina a wszystko dlatego że to prawdopodobnie moja ostatnia wigilia.
- Piotruś zrobisz mi herbatę? - zapytałam
- Dla ciebie wszystko - zaśmiał się i poszedł do kuchni.
Nagle poczułam wibracje , spojrzałam na wyświetlacz telefonu Piotrka i zawołałam go. On szybko odebrał i wyszedł na ogród.
Przez okno obserwowałam co on robi jednak nie miałam pojęcia o co chodzi. Raz podskakuje z radości chyba a następnie chowa twarz w dłonie i znowu podskakuje. Podeszłam do drzwi i lekko je uchyliłam. - BIEGIEM DO DOMU BO CHORA BĘDZIESZ! - krzyknął z drugiego końca ogrodu
- Jednak masz paranoje - zaśmiałam się i zamknęłam drzwi.
Po chwili Piotrek stał obok mnie i przytulał.
- Mam tak zajebistą wiadomość że padniesz - powiedział i uśmiechnął się najszerzej jak się da.
- Uwielbiam ten uśmiech - zaśmiałam się
- Bo się zaczerwienie - powiedział i usiadł na kanapie
- Dobra mów o co chodzi - puściłam mu oczko
- Będziesz rodzić w najlepszej klinice w Polsce a szanse na twoje przeżycie wzrosną o 30% - powiedział i zapiszczał.
Z moich oczu poleciały małe łezki które szybko starłam z twarzy.
- Dlaczego płaczesz?- zapytał
- Nikt nie zrobił dla mnie czegoś takiego. Jestem pewna że jesteś tym jedynym i nawet jeśli odejdę wiem że poradzisz sobie z Łukaszem bo jesteś moim ideałem - powiedziałam i przytuliłam się do niego tak mocno że nie mogłam oddychać.
- Ty nigdzie nie odejdziesz. Jeszcze mnie będziesz wyzywać jak kupię mu corssa - zaśmiał się
- Nic mu nie kupisz - pogroziłam mu
- Tak i tak kupie - zaśmiał się i mnie pocałował.
Pokręciłam tylko głową i razem z Piotrkiem dokończyliśmy pakowanie prezentów. Koło 14 tata Piotrka przywiózł nam choinkę którą postawił razem z synem w salonie.
- Jest śliczna - uśmiechnęłam się
- Tak jak moja synowa - zaśmiał się tata Piotrka i cmoknął mnie w policzek.
- Ojej - zaśmiałam się
Tata Piotrka pożegnał się z nami a my wzięliśmy się za strojenie choinki.


- Nasza pierwsza wspólna choinka - powiedziałam zawieszając ostatnią bombkę
- I na pewno nie ostatnia - powiedział i przytulił mnie do siebie Piotrek. 
Za to właśnie go kochałam za to że jest tak uparty i nie boi się pokazywać uczuć. Że troszczy się o mnie i wiem że nigdy mnie nie skrzywdzi. Wiem że to ten jedyny. 
_______________________________________________
Cześć gwiazdeczki! Chciałabym wam życzyć zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia. Bogatego gwiazdora i świąt spędzonych w gronie rodzinnym. Do następnego! ;* 

środa, 17 grudnia 2014

Rozdział 22


Odpuścić czy walczyć dalej...  ? 

Gdy rano otworzyłam oczy miałam jeden cel - jak najszybciej dowiedzieć się co top za listy i dlaczego kierowany jest do Piotrka a nie do mnie. Delikatnie wstałam z łóżka żeby nie obudzić przy tym Piotrka. Ubrałam pierwsze lepsze dresy i czekałam w kuchni z herbatą w ręku na Tobiasza. Każda minuta dłużyła mi się jeszcze bardziej, W końcu kiedy na zegarku wybiła 10 usłyszałam dzwonek. Powoli ruszyłam do drzwi.
- Mam coś dla ciebie - powiedział kiedy otworzyłam drzwi
- Wiem , wejdź - zaprosiłam go
- Muszę lecieć mam dużo spraw. Nie otwieraj tego listu daj go Piotrkowi - powiedział i podał mi szarą kopertę.
Pożegnałam się z bratek i zamknęłam drzwi. Usiadłam na fotelu i zaczęłam oglądać list. Na środku pisało.

" Dla tego jedynego Michasi. 
ps: Miśka nie otwieraj go. " 

Zaśmiałam się od razu po tym jak przeczytałam ostatnie zdanie. 
- Cześć skarbie - przywitał się ze mną Piotrek i poszedł wstawić wodę na kawę.
- Łukasz jak leżał po wypadku w szpitalu napisał lis dla mojego jedynego. Dał go Tobiaszowi i powiedział mu że ma dać chłopakowi który będzie ze mną do końca. - powiedziałam 
Piotrek podszedł i usiadł obok mnie. Dałam mu list a ten bez wahania otworzył go i zaczął czytać na głos. 

" Cześć. Nie znasz mnie jednak teraz masz przy sobie osobę która jest dla mnie najważniejsza na świecie. Skoro to czytasz to Tobiasz uznał ze jesteś tym jedynym mojej przyjaciółki.Mnie już nie ma i niestety zostawiam ją samą. Cholernie tego nie chciałem , walczyłem ale przegram. Wiem o tym , lekarz powiedział że nie mam szans na przeżycie. Nie wiem kiedy czytacie ten list. Może macie już dzieci i ślub? Chodzi mi o to żebyś był z nią do końca  - ja nie mogłem. Bądź z nią na zawsze o każdej porze dnia i nocy. Wspieraj kiedy ma doła , kiedy płacze wytrzyj łzy , kiedy myśli o mnie... powiedz że jestem obok niej. Że widzę czy pali papierosy - mam nadzieje że przestała a jak nie to ją oducz. :) Chcę żeby po tym wszystkim co przeżyła była szczęśliwa i nie przejmowała się nami. My sobie poradzimy jesteś w trójkę a ona sama. My jesteśmy jej aniołkami ale musi mieć kogoś przy sobie kto zawsze powie że jest dla niego ważna - a skoro to czytasz to właśnie o ciebie chodzi. 
Nie rań jej. 
Mam nadzieje że wam się układa i jesteście szczęśliwi - oboje. 
I mam nadzieje że macie w planach ślub i dzieci. Szczęścia kochani .
- Łukasz.:) "

Piotrek skończył czytać a z moich oczu lały się łzy. Piotrek przytulił mnie do siebie i próbował pocieszyć. 
- Nigdzie nie idziesz ja Cię nie oddam - powiedział i spojrzał na mnie
- Lekarze już powiedzieli , Piotrek - spojrzałam na niego
- A wiesz gdzie ja mam zdanie lekarzy? Urodzisz w najlepszej klinice w Polsce , szanse na twoje przeżycie będą większe. Będziemy walczyć do końca! Ja będe walczył do końca o ciebie. Łukasz poprosił mnie żebym Cię nie zostawiał i nie zostawię. - powiedział i od razu zaczął szperać w internecie. 
Nie chciałam mu mówić że nie ma robić sobie nadziei , nie chciałam żeby się załamał. Chciałam żeby był szczęśliwy przez te ostatnie miesiące. 
Chwyciłam do ręki list i czytałam go kilka razy. Uśmiechałam się i płakałam na przemiennie. 
- Mój kochany Łukasz - powiedziałam sama do siebie - Moi dwaj Łukasze - poprawiłam się i pogłaskałam swój brzuszek. 
_____________________________________________________________
Przepraszam że dziś ale nauczyciele obudzili się ze sprawdzianami - jak miło. :)
Jest 22 i miłego czytania! :)     

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Rozdział 21

Zamiast żyć , umieram... 


Leżałam tak na łóżku wpatrując się w okno. Uświadomiłam sobie to że, nie będę przy moim dziecku kiedy będę mu potrzebna, że nie zobaczę jego pierwszych korków że nie usłyszę jego pierwszych słów. Zabijała mnie świadomość że to wszystko się skończy...
Dni w szpitalu leciały cholernie wolno , ale nareszcie nadszedł dzień kiedy jadę do domu. Od samego rana miałam robione mnóstwo badań. Dostałam pouczenie co mogę a czego nie mogę robić.
- Leżeć i odpoczywać to możesz robić. - powiedział lekarz wręczając mi wypis.
- Ostatnie miesiące życia a ja muszę leżeć.. - powiedziałam
Lekarz tylko spojrzał na mnie smutnymi oczami i wyszedł z mojej sali. Po chwili w drzwiach zobaczyłam Piotrka ze sztucznym uśmiechem na ustach.
- Nie martw się - powiedziałam i powoli wstałam z łóżka
- Ja tak nie umiem - powiedział i puścił siatkę którą trzymał w ręce i zjechał po ścianie na ziemie. Twarz schował w dłonie a ja słyszałem tylko jego cichy płacz. Powoli podeszłam i usiadłam obok niego.
- Te ostatnie miesiące żyjmy tak jakbyśmy nie wiedzieli o tym że odejdę... tak jak chcieliśmy - powiedziałam powstrzymując się od płaczu.
- Ja nadal chcę z tobą tak żyć! Jesteś całym moim światem.. dla kogo ja będę żył dla kogo będę chciał być jeszcze lepszy... Ta świadomość że gdy będę wracać z meczu a ty nie przywitasz mnie buziakiem i nie przytulisz wykańcza mnie. - powiedział
- Nie przytulę , nie pocałuję ale będę w twoim serduchu i to jest najważniejsze. Chodź do domu nie marnujemy tego czasu na smutek - powiedziałam i wymusiłam uśmiech
On nic nie powiedział tylko mocno mnie do siebie przytulił i rozpłakał się jak małe dziecko. Piotrek wziął moją torbę a ja powoli szłam do samochodu.
- W końcu troszkę świeżego powietrza - uśmiechnęłam się
Piotrek spojrzał na mnie i otworzył mi drzwi od samochodu. Po chwili ruszyliśmy w stronę naszego domu. Taak naszego , Piotrek kiedy leżałam w szpitalu załatwił wszystko co było trzeba.

***

- Dom jest piękny , spisałeś się na medal - pocałowałam go w policzek gdy skończyłam zwiedzać nasz nowy dom 
- Dobrze że Ci się podoba - powiedział
- Łuki będzie dumny z taty - powiedziałam a łzy spłynęły po moich policzkach 
- Z mamy jeszcze bardziej. Oddasz życie na niego , mama na medal. - powiedział i mocno mnie do siebie przytulił. 
- Kocham Cię - powiedziałam i spojrzałam na niego
- Ja ciebie też - powiedział i wytarł moje łzy które spływały po moich policzkach. 
Usiadłam w salonie , przykryłam się kocem i włączyłam telewizor. Po jakimś czasie w domu rozległ się dźwięk dzwonka.
- Otworzę - powiedział Piotrek robiąc obiad
Ja tylko uśmiechnęła się a po chwili usłyszałam Tobiasza , Przemka i Grześka. Podeszli do salonu a każdy z nim w oczach miał łzy , Piotrek szybko zmył się do kuchni. 
- Wyglądam aż tak strasznie? - zapytałam bo chciałam rozładować napięcie
Oni jednak spoglądali a mnie w ich oczy coraz bardziej wypełniały się łzami. Pokręciłam głową i upiłam łyk miętowej herbaty. 
- Przytulicie mnie? - zapytałam
Wtedy ich łzy słynęły a oni podeszli do mnie i mocno przytulili. 
- Świat jest tak kurewsko niesprawiedliwy - syknął Grzesiek 
- Tak musiało być, Jak coś pomożecie Piotrkowi z Łukaszem , nie? Mogę na was liczyć? - zapytałam
- Od zawsze na zawsze możesz na nas liczyć. - powiedział Przemek 
- Koniec załamywania się. Ja chcę żyć tak jakbym nie wiedziała że umrę. - powiedziałam
- Ale to nie jest pewne.. lekarz mówił.. - zaczął mój braciszek, ale przerwałam mu. 
- Że są szanse że przeżyje , ale małe. Tobiasz powiedziałam to już raz ale powtórzę. Bądź realistą, nie rób sobie nadziei bo przeżyjesz to 2 razy mocniej. - powiedziałam i objęłam Tobiasza ręką. 
- Nie martwcie się , będę na zawsze z wami. W waszych serduszkach! - powiedziałam.
To będę najgorsze 2 miesiące w moim życiu... 
Nie było tak jak dawniej..nikt nie żartował każdy miał grobowe miny. Przez to mi też udzielił się zły humor więc już o 20 poszłam spać. Miałam strasznie dziwny sen. Śnił mi się Łukasz ,który kazał iść mi do Tobiasza który ma coś co muszę dać Piotrkowi. Gdy obudziłam się w środku nocy nie wiedziałam czy to sen czy naprawdę muszę iść do Tobiasza. Napisałam do brata sms który mimo że była noc odpisał mi po chwili. 

" Tak , mam coś dla Ciebie. Łukasz jak leżał  szpitalu po wypadku napisał list który miałem tobie dać. Myślę że to dobry czas żebyś dała go Piotrkowu. Wpadnę jutro przed spotkaniem ze sponsorami to Ci go dam. Śpij dobrze mała <3 " 

Całą noc główkowałam co może być w tym liście. 
_____________________________________________________________
Cześć. Rozdział z małym poślizgiem ale mam nadzieje że wybaczycie mi! :D 
Miłego czytania! ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD! ;)

niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 20.

- CO Z MOIM DZIECKIEM - krzyknęłam i zaczęłam się wydzierać
- Proszę się uspokoić - upomniał mnie lekarz
- Nie będzie mi pan mówił co mam robić. CO Z MOIM DZIECKIEM!? - zapytałam ponownie
- Z dzieckiem wszystko dobrze , spokojnie - odezwał się lekarz
Odetchnęłam z ulgą i położyłam głowę na poduszce.
- Co ja tu robię? - zapytałam na resztkach sił
- Pańska ciąża jest zagrożona , ale - powiedział spokojnie lekarz
- Ale co!? - zapytałam
- Albo pańskie dziecko będzie żyła albo pani.. to że pani i dziecko wyjdziecie z porodu żywo jest małe.. bardzo małe - powiedział lekarz i momentalnie opuścił salę w której leżałam.
Zaczęłam płakać jak małe dziecko. Życie nigdy mnie nie rozpieszczało , a teraz kiedy wszystko układa się dobrze i wreszcie jestem szczęśliwa musi się coś zdarzyć. Położyłam rękę na brzuszku i zaczęłam delikatnie głaskać mojego synka. W sali zobaczyłam Piotra. Spojrzał na mnie czerwonymi od płaczu oczami a po jego policzkach spłynęło kilka łez. Podszedł do mnie złapał za rękę i pocałował w nią mówiąc że mnie kocha.
- Obiecaj że zaopiekujesz się dzieckiem i nie dasz mu o mnie zapomnieć. Że będziesz z nim chodził na cmentarz i opowiadał mu o mnie..
- Miśka proszę.. - powiedział płacząc
- Obiecaj mi to.. zrób to dla mnie. - powiedziałam zalana łzami
- Obiecuję , ale tak to nie musi się skończyć. - prawie krzyknął
- Będę twoim aniołkiem. Nie będę ciałem ale duszą i będę czekać na ciebie tam do góry. - powiedziałam głaskając jego policzek i wycierając łzy po nim spływające.
- Lekarz powiedział że są szanse że przeżyjesz - powiedział z nadzieją w głosie.
- Piotrek , szanse są bardzo małe. Nie łódź się bo potem przeżyjesz to dwa razy mocnej. Bądź realistą - powiedziałam
On nic nie powiedział przytulił się do mnie i oboje zaczęliśmy płakać. Usłyszeliśmy pukanie a do salonu weszli moi rodzice oraz Tobiasz z Moniką. Wszyscy płakali. Tobiasz usiadł obok mnie i przytulił.
- Tak musiało być. Będę patrzeć z góry i kibicować Ci żebyś był jeszcze lepszy.Razem z Łukaszem będę trzymać kciuki. - uśmiechnęłam się mimo tego że z oczu lały się łzy.
- Tyle w życiu przeżyłaś Bóg powinien Cię oszczędzić i zostawić tu.. z nami. - powiedziała Monika
- Nie płacz Monika. - powiedziałam głaszcząc ją po plecach
- Nie mogę Cię stracić - odezwał się Piotrek który cały czas leżał obok mnie
- Nie stracisz. - powiedziałam - Będę przy tobie cały czas. Będę patrzeć jak zajmujesz się Łukaszem. Jak układasz sobie życie. Znajdź sobie dziewczynę , chcę żeby Łukasz miał mamę. - powiedziałam na co reszta osób które znajdowały się w sali zaczęły płakać.
- Łuki będzie miał jedną mamę a ja jedną dziewczynę. Nikt nie zastąpi mi Ciebie. Mówiłem Ci że jesteś jedyna i nie kłamałem. - powiedział i ponownie rozpłakał się w moich ramionach.
- Kocham was - powiedziałam i wybuchłam płaczem.
- Będę tu leżeć do końca? - zapytałam
- Nie , w środę wychodzisz. W domu musisz cały czas leżeć. - powiedział Piotrek
- Dobre i to - powiedziałam - zostawicie mnie? Spać mi się chce -powiedziałam
Nikt nic nie powiedział tylko wszyscy wyszli z mojej sali. Przykryłam się kocem i rozpłakałam jak małe dziecko.
Gdzie jest sprawiedliwość. Straciłam trójkę przyjaciół , chciałam się zabić , moja psychika nie wytrzymywała , wtedy chciałam umrzeć. Ale teraz kiedy jestem szczęśliwa , kiedy mam wspaniałego chłopaka , dziecko w drodze , dogaduje się z rodzicami muszę umierać.? Wiecie jak boli świadomość tego że za 3 miesiące będę musiała pożegnać się z osobami które kocham nad życie. Nigdy więcej nie poczuję ciepła Piotrka.. To cholernie boli..
_______________________________________________________
I rozdział 20 leci w wasze rączki ;D Jak czytasz to zostaw po sobie ślad to bardzo motywuje. :))

poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział 19.

Piotrek zabrał wszystkie prezenty i poszliśmy do mojego pokoju.
- Gdzie mam to położyć? - zapytał stojąc w drzwiach z pełnymi rękami
 - Koło biurka - odpowiedziałam i uśmiechnąłem się.
Piotrek wziął laptopa i zaczął szukać czegoś.
- Co robisz? - zapytałam
On jednak posłał mi tajemniczy uśmiech a po chwili odwrócił laptopa i pokazał dom


- Oszalałeś? - zapytałam i spojrzałam na niego 
- Dlaczego? - zapytał
- Przecież widziałeś ile tu jest zer? - zapytałam ale nie dałam mu odpowiedzieć - Ja ci policzę jedno ,dwa trzy cztery - liczyłam ale Piotrek zamknął mi buzię buziakiem 
- Dziecko w drodze więc trzeba - uśmiechnął się
- A może na początek wynajmiemy coś? - zapytałam.
- Nie - powiedział stanowczo - Nie protestuj bo i tak sobie po swojemu. - wyszczerzył się
- Są ludzie i parapety - zaśmiałam się
- Mamuśka uważaj na słowa - pogroził mi palcem
Ja tylko przekręciłam oczami i poszłam pod prysznic.
- Bo utopisz siebie i dziecko - po godzinie usłyszałam jak Piotrek dobija się do drzwi łazienki
- Pawlicki spokojna twoja rozczochrana - zaśmiałam się i wyszłam spod prysznica.
- Musielak daalej - jęknął
- Jak będziesz tak jęczał to posiedzę jeszcze godzinę - pogroziłam mu
Wytarłam , ubrałam piżamę i wyszłam z łazienki. Na łóżku zobaczyłam tackę z jedzeniem do tego świeczki a później w oczy rzucił mi się mój ukochany,  który stał uśmiechnięty obok łóżka.
- Mówiłam Ci kiedyś że jesteś cudowny - zaśmiałam się
- No coś tak kiedyś powiedziałaś - powiedział
- Kocham Cię - powiedziałam i przytuliłam go do siebie.
Usiadłam na łóżku ale po chwili momentalnie leżałam obok niego. Syknęłam z bólu a obok mnie od razu pojawił się Piotrek.
- Dziecko - powiedziałam i ponownie krzyknęłam z bólu
Piotrek od razu wyciągnął telefon i zadzwonił na pogotowie. Dzwoniąc cały czas trzymał mnie za rękę. Po chwili do pokoju wparowali Tobiasz i Monika i momentalnie zbladli. Delikatnie uniosłam nogę a to co zobaczyłam przeraziło mnie. Na dywanie była wielka plama krwi. Momentalnie zaczęłam panicznie krzyczeć i jednocześnie płakać. Piotrek próbował mnie pocieszać a ja wiedziałam w jego oczach łzy.
Po 15 minutach do domu wbiegli ratownicy i bez słowa wzięli mnie na nosze i włożyli do karetki. Jedyne co pamiętam z drogi do szpitala to słowa Piotrka.
- Pamiętaj że jestem z tobą choćby nie wiadomo co rozumiesz? Bo kocham Cię jak nikogo innego. Trzymaj się mała zaraz będziemy.
 Obudziłam się jak byłam już w szpitalu. Obok mojego łóżka zobaczyłam zmęczonego Piotrka. Dotknęłam go ręką a ten aż podskoczył tak się wystraszył.
- Obudziła się! - krzyknął a w jego oczach zobaczyłam łzy.
Spoglądałam na niego i nie wiedziałam co się dzieje. Do szpitala wparowali lekarze a Piotrka praktycznie wywalili za drzwi.
- Słyszy nas pani? - zapytał lekarz
- Tak - odpowiedziałam osłabiona
- 2+2? - zapytał
- 4. - powiedziałam zdezorientowana.
- Mamy ją - usłyszałam od lekarza.
Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje....
________________________________________________
Nie zabijajcie mnie że rozdział dopiero dziś ale brak czasu. Mam nadzieje że wam się podoba a jak już czytacie to zostawcie po sobie ślad :)

piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 18.

Za dużo chcemy , a za mało robimy , żeby to zrealizować.. 

Po zjedzonej kolacji ja razem z mamą Piotrka posprzątaliśmy ze stołu a po chwili dołączyliśmy do chłopaków którzy siedzieli w salonie. 
- A więc Michasia opowiedz nam coś o sobie - zaczął tata Piotrka 
- A co chciałby pan wiedzieć? - zapytałam i uśmiechnęłam się. 
W głębi duszy nie chciałam opowiadać o sobie.. Co mam i powiedzieć? Że miałam próby samobójcze , że się cięłam że rodzice chcieli wysłać mnie do psychiatryka? W moim życiu nic się nie działo pozytywnego oprócz poznania Piotrka i zajścia w ciążę. 
- Misia chodź pokażę Ci mój pokój - wyrwał mnie z przemyśleń Piotrek.
Byłam mu tak cholernie wdzięczna że uratował mnie od tego. Złapał ze rękę i zaprowadził do swojego pokoju. 
- Dziękuję - powiedziałam gdy tylko przekroczyłam próg jego pokoju
- Widziałem że nie chcesz o tym gadać - powiedział i usiadł obok mnie 
- Jesteś cudowny wiesz? - zaśmiałam się
- Ohh wiem - powiedział i cmoknął mnie - A co z domem? Trzeba czegoś poszukać. Mały niedługo będzie na świecie a my nie możemy mieszkać z Tobiaszem - powiedział
- Tak wiem. Porozmawiam z rodzicami czy mogli pożyczyć mi pieniądze albo wziąć na siebie kredyt a ja bym im co miesiąc oddawała - powiedziałam
- Misia ja Cię błagam - jęknął mój kochany
- A co? - zapytałam
- To facet musi zapewnić dom swojej rodzinie. Zostaw to mnie. - powiedział stanowczo
- Nie będziesz brać na sobie wszystkich kosztów! - powiedziałam zła
- Ty się mamuśka nie denerwuj tatuś sobie poradzi - powiedział Piotrek i położył głowę na moim brzuszku 
Po pokoju rozległo się pukanie.
- Proszę! - krzyknął Piter i usiadł. 
- Mamy coś dla was - w pokoju zobaczyliśmy mamę i tatę Piotrka
Podała nam torebeczkę z prezentem. Ze środka wyciągnęłam małe buciki. Uśmiechnęłam się pod nosem. 
- Pierwsze budziki Piotrusia - uśmiechnęła się
- Dziękuję. - powiedziałam i przytuliłam się do państwa Pawlickich 
Oni zostawili nas samych a ja przyglądałam się bucikom. Podniosłam koszulkę i przyłożyłam je do brzucha. 
- Chyba mu się podobają bo zaczął kopać - zaśmiałam się pod nosem. 
Spojrzałam na Piotrka ale ten właśnie robił zdjęcie. Zaśmiałam się pod nosem i zakryłam brzuch. 
- I tak zdążyłem - zaśmiał się i pokazał mi język 
- Pokaż - powiedziałam
- Za buziaka - powiedział i nastawił policzek. 
Cmoknęłam go a on pokazał mi zdjęcie. 


- Ojej jakie słodkie - zapiszczałam
- Wiem i już leci na fejsa - zaśmiał się
- I co napiszesz pod tym zdjęciem ? - zapytałam
- " Zostać ojcem jest bardzo łatwo. Na to , żeby być tatą trzeba zasłużyć. " Tak. Zostanę TATĄ. :)) Ktoś może pomyśleć że jestem na to za młody....wiek to tylko liczba. Mały Łukasz wyjdzie na świat za 4 miesiące. :) 
- Ojej mój poeta kochany - powiedziałam 
- no twój twój - zaśmiał się 
Przytuliłam się do mojego chłopaka ale tylko na chwilkę bo musieliśmy zbierać się do domu. Pożegnaliśmy się z rodzicami pi pojechaliśmy do domu. 
- Zobacz co dla ciebie mam! - krzyknęła Monika gdy tylko zobaczyła że jestem w domu
- Mogę się rozebrać? - zaśmiałam się
- Tak tylko szybko - pośpieszała mnie
Po chwili ja i Piotrek dołączyliśmy do Moniki i Tobiasza.
- Co to jest!? - zapytałam kiedy w oczy rzuciły mi się ubranka dla małego , kołyska , buciki , pieluszki , wała wanienka na drewnianym stojaczku. 
- To dla was. - uśmiechnął się Tobiasz
- Jesteście cudowni - powiedziałam i razem z Piotrkiem zaczęliśmy oglądać prezenty. 
_____________________________________________________________________________
Cześć wam :D Postanowiłam dodać ten rozdział w piątek bo jutro mogę nie mieć czasu. Miłego czytania ;*
NOWY ROZDZIAŁ : 
ZAPRASZAM TU --> http://helpimdying.blogspot.com/