- CO Z MOIM DZIECKIEM - krzyknęłam i zaczęłam się wydzierać
- Proszę się uspokoić - upomniał mnie lekarz
- Nie będzie mi pan mówił co mam robić. CO Z MOIM DZIECKIEM!? - zapytałam ponownie
- Z dzieckiem wszystko dobrze , spokojnie - odezwał się lekarz
Odetchnęłam z ulgą i położyłam głowę na poduszce.
- Co ja tu robię? - zapytałam na resztkach sił
- Pańska ciąża jest zagrożona , ale - powiedział spokojnie lekarz
- Ale co!? - zapytałam
- Albo pańskie dziecko będzie żyła albo pani.. to że pani i dziecko wyjdziecie z porodu żywo jest małe.. bardzo małe - powiedział lekarz i momentalnie opuścił salę w której leżałam.
Zaczęłam płakać jak małe dziecko. Życie nigdy mnie nie rozpieszczało , a teraz kiedy wszystko układa się dobrze i wreszcie jestem szczęśliwa musi się coś zdarzyć. Położyłam rękę na brzuszku i zaczęłam delikatnie głaskać mojego synka. W sali zobaczyłam Piotra. Spojrzał na mnie czerwonymi od płaczu oczami a po jego policzkach spłynęło kilka łez. Podszedł do mnie złapał za rękę i pocałował w nią mówiąc że mnie kocha.
- Obiecaj że zaopiekujesz się dzieckiem i nie dasz mu o mnie zapomnieć. Że będziesz z nim chodził na cmentarz i opowiadał mu o mnie..
- Miśka proszę.. - powiedział płacząc
- Obiecaj mi to.. zrób to dla mnie. - powiedziałam zalana łzami
- Obiecuję , ale tak to nie musi się skończyć. - prawie krzyknął
- Będę twoim aniołkiem. Nie będę ciałem ale duszą i będę czekać na ciebie tam do góry. - powiedziałam głaskając jego policzek i wycierając łzy po nim spływające.
- Lekarz powiedział że są szanse że przeżyjesz - powiedział z nadzieją w głosie.
- Piotrek , szanse są bardzo małe. Nie łódź się bo potem przeżyjesz to dwa razy mocnej. Bądź realistą - powiedziałam
On nic nie powiedział przytulił się do mnie i oboje zaczęliśmy płakać. Usłyszeliśmy pukanie a do salonu weszli moi rodzice oraz Tobiasz z Moniką. Wszyscy płakali. Tobiasz usiadł obok mnie i przytulił.
- Tak musiało być. Będę patrzeć z góry i kibicować Ci żebyś był jeszcze lepszy.Razem z Łukaszem będę trzymać kciuki. - uśmiechnęłam się mimo tego że z oczu lały się łzy.
- Tyle w życiu przeżyłaś Bóg powinien Cię oszczędzić i zostawić tu.. z nami. - powiedziała Monika
- Nie płacz Monika. - powiedziałam głaszcząc ją po plecach
- Nie mogę Cię stracić - odezwał się Piotrek który cały czas leżał obok mnie
- Nie stracisz. - powiedziałam - Będę przy tobie cały czas. Będę patrzeć jak zajmujesz się Łukaszem. Jak układasz sobie życie. Znajdź sobie dziewczynę , chcę żeby Łukasz miał mamę. - powiedziałam na co reszta osób które znajdowały się w sali zaczęły płakać.
- Łuki będzie miał jedną mamę a ja jedną dziewczynę. Nikt nie zastąpi mi Ciebie. Mówiłem Ci że jesteś jedyna i nie kłamałem. - powiedział i ponownie rozpłakał się w moich ramionach.
- Kocham was - powiedziałam i wybuchłam płaczem.
- Będę tu leżeć do końca? - zapytałam
- Nie , w środę wychodzisz. W domu musisz cały czas leżeć. - powiedział Piotrek
- Dobre i to - powiedziałam - zostawicie mnie? Spać mi się chce -powiedziałam
Nikt nic nie powiedział tylko wszyscy wyszli z mojej sali. Przykryłam się kocem i rozpłakałam jak małe dziecko.
Gdzie jest sprawiedliwość. Straciłam trójkę przyjaciół , chciałam się zabić , moja psychika nie wytrzymywała , wtedy chciałam umrzeć. Ale teraz kiedy jestem szczęśliwa , kiedy mam wspaniałego chłopaka , dziecko w drodze , dogaduje się z rodzicami muszę umierać.? Wiecie jak boli świadomość tego że za 3 miesiące będę musiała pożegnać się z osobami które kocham nad życie. Nigdy więcej nie poczuję ciepła Piotrka.. To cholernie boli..
_______________________________________________________
I rozdział 20 leci w wasze rączki ;D Jak czytasz to zostaw po sobie ślad to bardzo motywuje. :))
Jakie to smutne ;c Aż mi łezki poleciały... Mam nadzieję ,że twoim opowiadaniu zostawi ich wszytskich razem na ziemi.... Czekam na następnym , mam nadzieję ,że nic strasznego się tu nie wydarzy... Pozdrawiam i dużo weny ;d
OdpowiedzUsuńZabiję Cię kiedyś... jak możesz doprowadzać mnie do płaczu? :(
OdpowiedzUsuń