poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 3.

Gdy tylko dojechaliśmy do szpitala Tobiasz pobiegł do budynku a ja zapłaciłem kierowcy i po chwili znalazłem się koło niego.
Dowiedzieliśmy się że Misia leży w sali numer 31 i od razu pobiegliśmy pod wskazany numer. Przed salą zobaczyliśmy rodziców Tobiasza.
- I co z nią? - Tobiasz od razu zapytał rodziców
- Pocięła się i była bliska wykrwawieniu ale znalazł ją jakiś człowiek i od razu zatamował krwawienie a następnie zadzwonił po karetkę a później zadzwoniono do nas - powiedział zdenerwowany ojciec
- Znowu trzeba ją odesłać na oddział - powiedziała jej mama
A moje oczy zrobiły się większe. Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę..
- Nie mamo nigdzie jej nie odeślecie. Ona nie jest wariatką , ona tak radzi sobie z problemami.. nie możemy teraz wysyłać jej tam.. ona musi przebywać z nami z osobami które ja znają i kochają - powiedział Tobiasz
- Ale ona z nami nie rozmawia.. raz na jakiś czas coś powie i to wszystko... - powiedział tata - to dla jej dobra - dodała po chwili mama
- To nie jest dla jej dobra tam jeszcze bardziej się załamię.. Misia wprowadzi się do mnie. Ze mną ma dobry kontakt może to pomoże.. - powiedział Tobiasz
- Tobiasz nie. Ty masz na głowie swoją karierę, Misia będzie tylko ci przeszkadzać - powiedziała mama
- Przeszkadzać? Nigdy. Ona daje mi taką motywacje do tego żeby być lepszym i lepszym.. - powiedział Tobiasz
- To twoja decyzja. Jak coś będziemy zawsze pod telefonem - powiedziała moja mama
- Wiem. A właśnie mamo, tato to jest Piotrek - powiedział Tobiasz i pokazał na mnie ręką
- Dzień dobry - powiedziałem i podałem im dłoń
- Możecie powiedzieć jak to się stało?  - zapytała mama
- A więc ja rozmawiałem z Michasią ,później usiedliśmy na krzesło i ono nie wytrzymało i oboje upadliśmy na ziemie. Misia zaczęła śmiać się jak szalona. Później gadaliśmy a ona w pewnym momencie zaczęła płakać i prosiła żebym znalazł Tobiasza. Gdy on przyszedł ja odszedłem na bok a następnie jak wracałem to wpadłem na nią ona zaczęła mnie wyzywać i jej nie utrzymałem i uciekła - opowiedziałem
- Ja chce dawną Michasię.. moją kochaną córeczkę - powiedziała mama Tobiasza płacząc
- Dajmy jej czas... wspierajmy ją. - powiedział Tobiasz.
Nikt nic już nie powiedział... siedzieliśmy w ciszy i czekaliśmy na jakieś informacje o stanie zdrowia Michasi.
Każda minuta trwała wiecznie..
- Rodzina pani Michaliny? - zapytał lekarz wychodząc z jej sali
- Tak co z nią? - zapytał jej tata
- A więc tak. Michasia straciła dużo krwi jednak dzięki szybkiej interwencji nic groźnego jej się nie stało i już jutro dostanie wypis. Tu mają państwo numer do bardzo dobrego psychologa. - powiedział i podał karteczkę rodzicom - Ona jest młoda trzeba jej pomóc.. Przez cały czas gdy tamowaliśmy krwotok ona tylko powtarzała że nie mamy się wysilać bo i tak zrobi to kolejny raz. Proszę na nią uważać.  - powiedział lekarz i odszedł.
Mama Tobiasza i Michasi ponownie wybuchła płaczem a ja stałem i patrzyłem na drzwi od jej sali.
* Oczami Michasi * 
Leże na sali i zza drzwi słyszę cichy płacz mojej mamy. Poczułam łzy w moich oczach. Przez jakiś czas jest dobrze a później przychodzi moment kiedy myślę tylko o tym żeby dołączyć do moich przyjaciół. Przez moje zachowanie cierpią tylko moi bliscy.. odejdę z tego świata a oni wtedy nie będą musieli ciągle mnie pilnować odetchną z ulgą... będą żyć normalnie. 
- Można? - z moich przemyśleń wyrwał mnie czyiś głos. Odwróciłam sie w stronę drzwi a moim oczom ukazał się mój kochany brat. 
Spojrzałam na niego i mimo tego co zrobiłam uśmiechnęłam się. Podszedł do mojego łóżka i pocałował w czółko. 
- Nie rób tego więcej - powiedział i spojrzał na mnie a w jego oczach zobaczyłam łzy. 
- Przepraszam Tobiasz.. Ciężko mi jest żyć z świadomością tego że ich nie ma.. że nie zobaczę ich nigdy. Zawsze byłam ja i oni teraz zostałam tylko ja. A teraz jeszcze Piotrek.. - powiedziałam i poprawiłam opatrunek na ręce
- On ci coś zrobił!? - zapytał zdenerwowany Tobiasz
- Nie.. wręcz przeciwnie - odpowiedziałam 
- Nie rozumiem Misia wytłumacz - powiedział Tobiasz drapiąc się po głowie
- Rozmawiało mi się z nim świetnie i to było najgorsze. Poczułam się jakbym rozmawiała z Łukaszem. On jest żużlowcem wystarczy że ty nim jesteś i za każdym razem boje się że już Cię nie zobaczę. Piotrek jest super ale ja nie chce nowych przyjaźni..- powiedziałam
- Misia. Lubisz Piotrka to dlaczego nie chcesz go poznać? Może gdybyś miała wsparcie także od kogoś można powiedzieć że obcego było by lepiej. A widać ze nie jesteś dla niego obojętna. Chodził ze mną i Cię szukał. Stoi teraz na korytarzu i od godziny patrzy w to samo miejsce. - powiedział Tobiasz
- Nie rozumiesz mnie. Straciłam przyjaciół.. boje się że stanie się to znowu. On jest żużlowcem! Tobiasz! Postaw się na moim miejscu. To miłe z jego strony ale nie chcę.. naprawdę nie chce. - odpowiedziałam
- Znasz moje zdanie ale sama musisz mu to powiedzieć. Zaraz go zawołam. A i jeszcze jedno możesz się cieszyć lub nie ale od jutra mieszkasz ze mną - powiedział Tobiasz
- Będę ci tylko przeszkadzać - odpowiedziałam
- Nie będziesz. Ja ci pomogę i jeszcze będzie okej - powiedział i wyszedł z sali. 
A po chwili w drzwiach zobaczyłam Piotrka. Było widać w jego oczach zmęczenie , smutek ale także radość. 
- Cześć - powiedział niepewnie 
- To co mówiłam Ci w tunelu na Smoku to była prawda... Dziękuje Ci że pomagałeś Tobiaszowi mnie szukać. Ale ja nie chcę poznawać nowych ludzi , nie chce zawierać znajomości nie chce mieć w gronie znajomych kolejnego żużlowca. - powiedziałam
Jednak on nic nie powiedział. Podszedł bliżej mojego łóżka chwycił delikatnie moją obandażowaną rękę. 
- Rozumiem. Ale nie wiem czemu tak bardzo zależy mi na tym żebyś zaczęła żyć normalnie. Chcesz przez to zmarnować całe życie. Nikt nie każde Ci o ich zapominać.. wystarczy że zaczniesz żyć.. Nie chcesz mnie znać ja to rozumiem ale pamiętaj że jak będziesz mnie potrzebować zawsze ci pomogę. - powiedział i wyszedł z sali. 
Spoglądałam w miejsce gdzie przed chwilą stał Piotrek. 
- Misia możemy? - usłyszałam rodziców i Tobiasza
- Tak - odpowiedziałam 
Usiedli na łóżku i chwycili mnie za dłoń. Tego mi brakowało tego rodzinnego ciepła którego już tak dawno nie czułam. Nic nie mówili a ja poczułam się tak dobrze. 
- Kochamy Cię. Nie rób nam tego więcej.. - powiedziała mama
- Przepraszam. Podejmę leczenie , ale nie na oddziale zamkniętym.. w domu u Tobiasza. Chcę żeby on przyjeżdżał do mnie..- powiedziałam
- Dla ciebie wszystko. Pamiętaj że jesteśmy z tobą - powiedział Tobiasz. 
________________________________________________________________
Cześć dziewczyny! ;* No i proszę oddaje w wasze ręce 3! :D Mam nadzieje że wam się podoba :D 

JAK JUŻ TU JESTEŚ TO ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD TO STRASZNIE MOTYWUJE. 

A przy okazji zapraszam także tuu ----> http://czesctesknie.blogspot.com/ 

2 komentarze:

  1. Jak dobrze, że Misia ma tak wspaniałego brata jakim jest Tobiasz. Cieszę się, że dziewczyna podejmie leczenie w domu brata, bo na oddziale naprawdę mogłaby się załamać... Co do Piotrka to coś mi mówi, że jeszcze nie raz pojawi się w życiu Michasi...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny genialny blog :3 Pisz dalej bo ja w ciemno biorę każde twoje opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń