poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 23.

Kiedy kogoś kochasz, myślenie o nim jest jak oddychanie             - robisz to cały czas bez kontroli. 

Święta zbliżają się wielkimi krokami a ja leże w łóżku. Piotrek pilnuje tego żebym nic nie robiła. Cała wigilia , prezenty zostały na jego głowie a w dodatku Pawlicki cały czas próbuje załatwić klinikę w Warszawie. Dużo razy mówiłam mu żeby odpuścił jednak on zawsze swoje.
- Pomóc ci? - zapytałam w poniedziałkowy poranek kiedy zobaczyłam jak Piotrek pakuje prezenty
- Nie trzeba - uśmiechnął się
- Od pakowania prezentów nic mi się nie stanie - powiedziałam i wzięłam od niego nożyczki
- Mam już paranoje na tym punkcie - zaśmiał się
- Serio? Ani trochę nie widać - zażartowałam i pocałowałam go w policzek.
W tym roku wigilia będzie u nas. Przyjedzie moja i Piotrka rodzina a wszystko dlatego że to prawdopodobnie moja ostatnia wigilia.
- Piotruś zrobisz mi herbatę? - zapytałam
- Dla ciebie wszystko - zaśmiał się i poszedł do kuchni.
Nagle poczułam wibracje , spojrzałam na wyświetlacz telefonu Piotrka i zawołałam go. On szybko odebrał i wyszedł na ogród.
Przez okno obserwowałam co on robi jednak nie miałam pojęcia o co chodzi. Raz podskakuje z radości chyba a następnie chowa twarz w dłonie i znowu podskakuje. Podeszłam do drzwi i lekko je uchyliłam. - BIEGIEM DO DOMU BO CHORA BĘDZIESZ! - krzyknął z drugiego końca ogrodu
- Jednak masz paranoje - zaśmiałam się i zamknęłam drzwi.
Po chwili Piotrek stał obok mnie i przytulał.
- Mam tak zajebistą wiadomość że padniesz - powiedział i uśmiechnął się najszerzej jak się da.
- Uwielbiam ten uśmiech - zaśmiałam się
- Bo się zaczerwienie - powiedział i usiadł na kanapie
- Dobra mów o co chodzi - puściłam mu oczko
- Będziesz rodzić w najlepszej klinice w Polsce a szanse na twoje przeżycie wzrosną o 30% - powiedział i zapiszczał.
Z moich oczu poleciały małe łezki które szybko starłam z twarzy.
- Dlaczego płaczesz?- zapytał
- Nikt nie zrobił dla mnie czegoś takiego. Jestem pewna że jesteś tym jedynym i nawet jeśli odejdę wiem że poradzisz sobie z Łukaszem bo jesteś moim ideałem - powiedziałam i przytuliłam się do niego tak mocno że nie mogłam oddychać.
- Ty nigdzie nie odejdziesz. Jeszcze mnie będziesz wyzywać jak kupię mu corssa - zaśmiał się
- Nic mu nie kupisz - pogroziłam mu
- Tak i tak kupie - zaśmiał się i mnie pocałował.
Pokręciłam tylko głową i razem z Piotrkiem dokończyliśmy pakowanie prezentów. Koło 14 tata Piotrka przywiózł nam choinkę którą postawił razem z synem w salonie.
- Jest śliczna - uśmiechnęłam się
- Tak jak moja synowa - zaśmiał się tata Piotrka i cmoknął mnie w policzek.
- Ojej - zaśmiałam się
Tata Piotrka pożegnał się z nami a my wzięliśmy się za strojenie choinki.


- Nasza pierwsza wspólna choinka - powiedziałam zawieszając ostatnią bombkę
- I na pewno nie ostatnia - powiedział i przytulił mnie do siebie Piotrek. 
Za to właśnie go kochałam za to że jest tak uparty i nie boi się pokazywać uczuć. Że troszczy się o mnie i wiem że nigdy mnie nie skrzywdzi. Wiem że to ten jedyny. 
_______________________________________________
Cześć gwiazdeczki! Chciałabym wam życzyć zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia. Bogatego gwiazdora i świąt spędzonych w gronie rodzinnym. Do następnego! ;* 

środa, 17 grudnia 2014

Rozdział 22


Odpuścić czy walczyć dalej...  ? 

Gdy rano otworzyłam oczy miałam jeden cel - jak najszybciej dowiedzieć się co top za listy i dlaczego kierowany jest do Piotrka a nie do mnie. Delikatnie wstałam z łóżka żeby nie obudzić przy tym Piotrka. Ubrałam pierwsze lepsze dresy i czekałam w kuchni z herbatą w ręku na Tobiasza. Każda minuta dłużyła mi się jeszcze bardziej, W końcu kiedy na zegarku wybiła 10 usłyszałam dzwonek. Powoli ruszyłam do drzwi.
- Mam coś dla ciebie - powiedział kiedy otworzyłam drzwi
- Wiem , wejdź - zaprosiłam go
- Muszę lecieć mam dużo spraw. Nie otwieraj tego listu daj go Piotrkowi - powiedział i podał mi szarą kopertę.
Pożegnałam się z bratek i zamknęłam drzwi. Usiadłam na fotelu i zaczęłam oglądać list. Na środku pisało.

" Dla tego jedynego Michasi. 
ps: Miśka nie otwieraj go. " 

Zaśmiałam się od razu po tym jak przeczytałam ostatnie zdanie. 
- Cześć skarbie - przywitał się ze mną Piotrek i poszedł wstawić wodę na kawę.
- Łukasz jak leżał po wypadku w szpitalu napisał lis dla mojego jedynego. Dał go Tobiaszowi i powiedział mu że ma dać chłopakowi który będzie ze mną do końca. - powiedziałam 
Piotrek podszedł i usiadł obok mnie. Dałam mu list a ten bez wahania otworzył go i zaczął czytać na głos. 

" Cześć. Nie znasz mnie jednak teraz masz przy sobie osobę która jest dla mnie najważniejsza na świecie. Skoro to czytasz to Tobiasz uznał ze jesteś tym jedynym mojej przyjaciółki.Mnie już nie ma i niestety zostawiam ją samą. Cholernie tego nie chciałem , walczyłem ale przegram. Wiem o tym , lekarz powiedział że nie mam szans na przeżycie. Nie wiem kiedy czytacie ten list. Może macie już dzieci i ślub? Chodzi mi o to żebyś był z nią do końca  - ja nie mogłem. Bądź z nią na zawsze o każdej porze dnia i nocy. Wspieraj kiedy ma doła , kiedy płacze wytrzyj łzy , kiedy myśli o mnie... powiedz że jestem obok niej. Że widzę czy pali papierosy - mam nadzieje że przestała a jak nie to ją oducz. :) Chcę żeby po tym wszystkim co przeżyła była szczęśliwa i nie przejmowała się nami. My sobie poradzimy jesteś w trójkę a ona sama. My jesteśmy jej aniołkami ale musi mieć kogoś przy sobie kto zawsze powie że jest dla niego ważna - a skoro to czytasz to właśnie o ciebie chodzi. 
Nie rań jej. 
Mam nadzieje że wam się układa i jesteście szczęśliwi - oboje. 
I mam nadzieje że macie w planach ślub i dzieci. Szczęścia kochani .
- Łukasz.:) "

Piotrek skończył czytać a z moich oczu lały się łzy. Piotrek przytulił mnie do siebie i próbował pocieszyć. 
- Nigdzie nie idziesz ja Cię nie oddam - powiedział i spojrzał na mnie
- Lekarze już powiedzieli , Piotrek - spojrzałam na niego
- A wiesz gdzie ja mam zdanie lekarzy? Urodzisz w najlepszej klinice w Polsce , szanse na twoje przeżycie będą większe. Będziemy walczyć do końca! Ja będe walczył do końca o ciebie. Łukasz poprosił mnie żebym Cię nie zostawiał i nie zostawię. - powiedział i od razu zaczął szperać w internecie. 
Nie chciałam mu mówić że nie ma robić sobie nadziei , nie chciałam żeby się załamał. Chciałam żeby był szczęśliwy przez te ostatnie miesiące. 
Chwyciłam do ręki list i czytałam go kilka razy. Uśmiechałam się i płakałam na przemiennie. 
- Mój kochany Łukasz - powiedziałam sama do siebie - Moi dwaj Łukasze - poprawiłam się i pogłaskałam swój brzuszek. 
_____________________________________________________________
Przepraszam że dziś ale nauczyciele obudzili się ze sprawdzianami - jak miło. :)
Jest 22 i miłego czytania! :)     

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Rozdział 21

Zamiast żyć , umieram... 


Leżałam tak na łóżku wpatrując się w okno. Uświadomiłam sobie to że, nie będę przy moim dziecku kiedy będę mu potrzebna, że nie zobaczę jego pierwszych korków że nie usłyszę jego pierwszych słów. Zabijała mnie świadomość że to wszystko się skończy...
Dni w szpitalu leciały cholernie wolno , ale nareszcie nadszedł dzień kiedy jadę do domu. Od samego rana miałam robione mnóstwo badań. Dostałam pouczenie co mogę a czego nie mogę robić.
- Leżeć i odpoczywać to możesz robić. - powiedział lekarz wręczając mi wypis.
- Ostatnie miesiące życia a ja muszę leżeć.. - powiedziałam
Lekarz tylko spojrzał na mnie smutnymi oczami i wyszedł z mojej sali. Po chwili w drzwiach zobaczyłam Piotrka ze sztucznym uśmiechem na ustach.
- Nie martw się - powiedziałam i powoli wstałam z łóżka
- Ja tak nie umiem - powiedział i puścił siatkę którą trzymał w ręce i zjechał po ścianie na ziemie. Twarz schował w dłonie a ja słyszałem tylko jego cichy płacz. Powoli podeszłam i usiadłam obok niego.
- Te ostatnie miesiące żyjmy tak jakbyśmy nie wiedzieli o tym że odejdę... tak jak chcieliśmy - powiedziałam powstrzymując się od płaczu.
- Ja nadal chcę z tobą tak żyć! Jesteś całym moim światem.. dla kogo ja będę żył dla kogo będę chciał być jeszcze lepszy... Ta świadomość że gdy będę wracać z meczu a ty nie przywitasz mnie buziakiem i nie przytulisz wykańcza mnie. - powiedział
- Nie przytulę , nie pocałuję ale będę w twoim serduchu i to jest najważniejsze. Chodź do domu nie marnujemy tego czasu na smutek - powiedziałam i wymusiłam uśmiech
On nic nie powiedział tylko mocno mnie do siebie przytulił i rozpłakał się jak małe dziecko. Piotrek wziął moją torbę a ja powoli szłam do samochodu.
- W końcu troszkę świeżego powietrza - uśmiechnęłam się
Piotrek spojrzał na mnie i otworzył mi drzwi od samochodu. Po chwili ruszyliśmy w stronę naszego domu. Taak naszego , Piotrek kiedy leżałam w szpitalu załatwił wszystko co było trzeba.

***

- Dom jest piękny , spisałeś się na medal - pocałowałam go w policzek gdy skończyłam zwiedzać nasz nowy dom 
- Dobrze że Ci się podoba - powiedział
- Łuki będzie dumny z taty - powiedziałam a łzy spłynęły po moich policzkach 
- Z mamy jeszcze bardziej. Oddasz życie na niego , mama na medal. - powiedział i mocno mnie do siebie przytulił. 
- Kocham Cię - powiedziałam i spojrzałam na niego
- Ja ciebie też - powiedział i wytarł moje łzy które spływały po moich policzkach. 
Usiadłam w salonie , przykryłam się kocem i włączyłam telewizor. Po jakimś czasie w domu rozległ się dźwięk dzwonka.
- Otworzę - powiedział Piotrek robiąc obiad
Ja tylko uśmiechnęła się a po chwili usłyszałam Tobiasza , Przemka i Grześka. Podeszli do salonu a każdy z nim w oczach miał łzy , Piotrek szybko zmył się do kuchni. 
- Wyglądam aż tak strasznie? - zapytałam bo chciałam rozładować napięcie
Oni jednak spoglądali a mnie w ich oczy coraz bardziej wypełniały się łzami. Pokręciłam głową i upiłam łyk miętowej herbaty. 
- Przytulicie mnie? - zapytałam
Wtedy ich łzy słynęły a oni podeszli do mnie i mocno przytulili. 
- Świat jest tak kurewsko niesprawiedliwy - syknął Grzesiek 
- Tak musiało być, Jak coś pomożecie Piotrkowi z Łukaszem , nie? Mogę na was liczyć? - zapytałam
- Od zawsze na zawsze możesz na nas liczyć. - powiedział Przemek 
- Koniec załamywania się. Ja chcę żyć tak jakbym nie wiedziała że umrę. - powiedziałam
- Ale to nie jest pewne.. lekarz mówił.. - zaczął mój braciszek, ale przerwałam mu. 
- Że są szanse że przeżyje , ale małe. Tobiasz powiedziałam to już raz ale powtórzę. Bądź realistą, nie rób sobie nadziei bo przeżyjesz to 2 razy mocniej. - powiedziałam i objęłam Tobiasza ręką. 
- Nie martwcie się , będę na zawsze z wami. W waszych serduszkach! - powiedziałam.
To będę najgorsze 2 miesiące w moim życiu... 
Nie było tak jak dawniej..nikt nie żartował każdy miał grobowe miny. Przez to mi też udzielił się zły humor więc już o 20 poszłam spać. Miałam strasznie dziwny sen. Śnił mi się Łukasz ,który kazał iść mi do Tobiasza który ma coś co muszę dać Piotrkowi. Gdy obudziłam się w środku nocy nie wiedziałam czy to sen czy naprawdę muszę iść do Tobiasza. Napisałam do brata sms który mimo że była noc odpisał mi po chwili. 

" Tak , mam coś dla Ciebie. Łukasz jak leżał  szpitalu po wypadku napisał list który miałem tobie dać. Myślę że to dobry czas żebyś dała go Piotrkowu. Wpadnę jutro przed spotkaniem ze sponsorami to Ci go dam. Śpij dobrze mała <3 " 

Całą noc główkowałam co może być w tym liście. 
_____________________________________________________________
Cześć. Rozdział z małym poślizgiem ale mam nadzieje że wybaczycie mi! :D 
Miłego czytania! ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD! ;)

niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 20.

- CO Z MOIM DZIECKIEM - krzyknęłam i zaczęłam się wydzierać
- Proszę się uspokoić - upomniał mnie lekarz
- Nie będzie mi pan mówił co mam robić. CO Z MOIM DZIECKIEM!? - zapytałam ponownie
- Z dzieckiem wszystko dobrze , spokojnie - odezwał się lekarz
Odetchnęłam z ulgą i położyłam głowę na poduszce.
- Co ja tu robię? - zapytałam na resztkach sił
- Pańska ciąża jest zagrożona , ale - powiedział spokojnie lekarz
- Ale co!? - zapytałam
- Albo pańskie dziecko będzie żyła albo pani.. to że pani i dziecko wyjdziecie z porodu żywo jest małe.. bardzo małe - powiedział lekarz i momentalnie opuścił salę w której leżałam.
Zaczęłam płakać jak małe dziecko. Życie nigdy mnie nie rozpieszczało , a teraz kiedy wszystko układa się dobrze i wreszcie jestem szczęśliwa musi się coś zdarzyć. Położyłam rękę na brzuszku i zaczęłam delikatnie głaskać mojego synka. W sali zobaczyłam Piotra. Spojrzał na mnie czerwonymi od płaczu oczami a po jego policzkach spłynęło kilka łez. Podszedł do mnie złapał za rękę i pocałował w nią mówiąc że mnie kocha.
- Obiecaj że zaopiekujesz się dzieckiem i nie dasz mu o mnie zapomnieć. Że będziesz z nim chodził na cmentarz i opowiadał mu o mnie..
- Miśka proszę.. - powiedział płacząc
- Obiecaj mi to.. zrób to dla mnie. - powiedziałam zalana łzami
- Obiecuję , ale tak to nie musi się skończyć. - prawie krzyknął
- Będę twoim aniołkiem. Nie będę ciałem ale duszą i będę czekać na ciebie tam do góry. - powiedziałam głaskając jego policzek i wycierając łzy po nim spływające.
- Lekarz powiedział że są szanse że przeżyjesz - powiedział z nadzieją w głosie.
- Piotrek , szanse są bardzo małe. Nie łódź się bo potem przeżyjesz to dwa razy mocnej. Bądź realistą - powiedziałam
On nic nie powiedział przytulił się do mnie i oboje zaczęliśmy płakać. Usłyszeliśmy pukanie a do salonu weszli moi rodzice oraz Tobiasz z Moniką. Wszyscy płakali. Tobiasz usiadł obok mnie i przytulił.
- Tak musiało być. Będę patrzeć z góry i kibicować Ci żebyś był jeszcze lepszy.Razem z Łukaszem będę trzymać kciuki. - uśmiechnęłam się mimo tego że z oczu lały się łzy.
- Tyle w życiu przeżyłaś Bóg powinien Cię oszczędzić i zostawić tu.. z nami. - powiedziała Monika
- Nie płacz Monika. - powiedziałam głaszcząc ją po plecach
- Nie mogę Cię stracić - odezwał się Piotrek który cały czas leżał obok mnie
- Nie stracisz. - powiedziałam - Będę przy tobie cały czas. Będę patrzeć jak zajmujesz się Łukaszem. Jak układasz sobie życie. Znajdź sobie dziewczynę , chcę żeby Łukasz miał mamę. - powiedziałam na co reszta osób które znajdowały się w sali zaczęły płakać.
- Łuki będzie miał jedną mamę a ja jedną dziewczynę. Nikt nie zastąpi mi Ciebie. Mówiłem Ci że jesteś jedyna i nie kłamałem. - powiedział i ponownie rozpłakał się w moich ramionach.
- Kocham was - powiedziałam i wybuchłam płaczem.
- Będę tu leżeć do końca? - zapytałam
- Nie , w środę wychodzisz. W domu musisz cały czas leżeć. - powiedział Piotrek
- Dobre i to - powiedziałam - zostawicie mnie? Spać mi się chce -powiedziałam
Nikt nic nie powiedział tylko wszyscy wyszli z mojej sali. Przykryłam się kocem i rozpłakałam jak małe dziecko.
Gdzie jest sprawiedliwość. Straciłam trójkę przyjaciół , chciałam się zabić , moja psychika nie wytrzymywała , wtedy chciałam umrzeć. Ale teraz kiedy jestem szczęśliwa , kiedy mam wspaniałego chłopaka , dziecko w drodze , dogaduje się z rodzicami muszę umierać.? Wiecie jak boli świadomość tego że za 3 miesiące będę musiała pożegnać się z osobami które kocham nad życie. Nigdy więcej nie poczuję ciepła Piotrka.. To cholernie boli..
_______________________________________________________
I rozdział 20 leci w wasze rączki ;D Jak czytasz to zostaw po sobie ślad to bardzo motywuje. :))

poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział 19.

Piotrek zabrał wszystkie prezenty i poszliśmy do mojego pokoju.
- Gdzie mam to położyć? - zapytał stojąc w drzwiach z pełnymi rękami
 - Koło biurka - odpowiedziałam i uśmiechnąłem się.
Piotrek wziął laptopa i zaczął szukać czegoś.
- Co robisz? - zapytałam
On jednak posłał mi tajemniczy uśmiech a po chwili odwrócił laptopa i pokazał dom


- Oszalałeś? - zapytałam i spojrzałam na niego 
- Dlaczego? - zapytał
- Przecież widziałeś ile tu jest zer? - zapytałam ale nie dałam mu odpowiedzieć - Ja ci policzę jedno ,dwa trzy cztery - liczyłam ale Piotrek zamknął mi buzię buziakiem 
- Dziecko w drodze więc trzeba - uśmiechnął się
- A może na początek wynajmiemy coś? - zapytałam.
- Nie - powiedział stanowczo - Nie protestuj bo i tak sobie po swojemu. - wyszczerzył się
- Są ludzie i parapety - zaśmiałam się
- Mamuśka uważaj na słowa - pogroził mi palcem
Ja tylko przekręciłam oczami i poszłam pod prysznic.
- Bo utopisz siebie i dziecko - po godzinie usłyszałam jak Piotrek dobija się do drzwi łazienki
- Pawlicki spokojna twoja rozczochrana - zaśmiałam się i wyszłam spod prysznica.
- Musielak daalej - jęknął
- Jak będziesz tak jęczał to posiedzę jeszcze godzinę - pogroziłam mu
Wytarłam , ubrałam piżamę i wyszłam z łazienki. Na łóżku zobaczyłam tackę z jedzeniem do tego świeczki a później w oczy rzucił mi się mój ukochany,  który stał uśmiechnięty obok łóżka.
- Mówiłam Ci kiedyś że jesteś cudowny - zaśmiałam się
- No coś tak kiedyś powiedziałaś - powiedział
- Kocham Cię - powiedziałam i przytuliłam go do siebie.
Usiadłam na łóżku ale po chwili momentalnie leżałam obok niego. Syknęłam z bólu a obok mnie od razu pojawił się Piotrek.
- Dziecko - powiedziałam i ponownie krzyknęłam z bólu
Piotrek od razu wyciągnął telefon i zadzwonił na pogotowie. Dzwoniąc cały czas trzymał mnie za rękę. Po chwili do pokoju wparowali Tobiasz i Monika i momentalnie zbladli. Delikatnie uniosłam nogę a to co zobaczyłam przeraziło mnie. Na dywanie była wielka plama krwi. Momentalnie zaczęłam panicznie krzyczeć i jednocześnie płakać. Piotrek próbował mnie pocieszać a ja wiedziałam w jego oczach łzy.
Po 15 minutach do domu wbiegli ratownicy i bez słowa wzięli mnie na nosze i włożyli do karetki. Jedyne co pamiętam z drogi do szpitala to słowa Piotrka.
- Pamiętaj że jestem z tobą choćby nie wiadomo co rozumiesz? Bo kocham Cię jak nikogo innego. Trzymaj się mała zaraz będziemy.
 Obudziłam się jak byłam już w szpitalu. Obok mojego łóżka zobaczyłam zmęczonego Piotrka. Dotknęłam go ręką a ten aż podskoczył tak się wystraszył.
- Obudziła się! - krzyknął a w jego oczach zobaczyłam łzy.
Spoglądałam na niego i nie wiedziałam co się dzieje. Do szpitala wparowali lekarze a Piotrka praktycznie wywalili za drzwi.
- Słyszy nas pani? - zapytał lekarz
- Tak - odpowiedziałam osłabiona
- 2+2? - zapytał
- 4. - powiedziałam zdezorientowana.
- Mamy ją - usłyszałam od lekarza.
Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje....
________________________________________________
Nie zabijajcie mnie że rozdział dopiero dziś ale brak czasu. Mam nadzieje że wam się podoba a jak już czytacie to zostawcie po sobie ślad :)

piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 18.

Za dużo chcemy , a za mało robimy , żeby to zrealizować.. 

Po zjedzonej kolacji ja razem z mamą Piotrka posprzątaliśmy ze stołu a po chwili dołączyliśmy do chłopaków którzy siedzieli w salonie. 
- A więc Michasia opowiedz nam coś o sobie - zaczął tata Piotrka 
- A co chciałby pan wiedzieć? - zapytałam i uśmiechnęłam się. 
W głębi duszy nie chciałam opowiadać o sobie.. Co mam i powiedzieć? Że miałam próby samobójcze , że się cięłam że rodzice chcieli wysłać mnie do psychiatryka? W moim życiu nic się nie działo pozytywnego oprócz poznania Piotrka i zajścia w ciążę. 
- Misia chodź pokażę Ci mój pokój - wyrwał mnie z przemyśleń Piotrek.
Byłam mu tak cholernie wdzięczna że uratował mnie od tego. Złapał ze rękę i zaprowadził do swojego pokoju. 
- Dziękuję - powiedziałam gdy tylko przekroczyłam próg jego pokoju
- Widziałem że nie chcesz o tym gadać - powiedział i usiadł obok mnie 
- Jesteś cudowny wiesz? - zaśmiałam się
- Ohh wiem - powiedział i cmoknął mnie - A co z domem? Trzeba czegoś poszukać. Mały niedługo będzie na świecie a my nie możemy mieszkać z Tobiaszem - powiedział
- Tak wiem. Porozmawiam z rodzicami czy mogli pożyczyć mi pieniądze albo wziąć na siebie kredyt a ja bym im co miesiąc oddawała - powiedziałam
- Misia ja Cię błagam - jęknął mój kochany
- A co? - zapytałam
- To facet musi zapewnić dom swojej rodzinie. Zostaw to mnie. - powiedział stanowczo
- Nie będziesz brać na sobie wszystkich kosztów! - powiedziałam zła
- Ty się mamuśka nie denerwuj tatuś sobie poradzi - powiedział Piotrek i położył głowę na moim brzuszku 
Po pokoju rozległo się pukanie.
- Proszę! - krzyknął Piter i usiadł. 
- Mamy coś dla was - w pokoju zobaczyliśmy mamę i tatę Piotrka
Podała nam torebeczkę z prezentem. Ze środka wyciągnęłam małe buciki. Uśmiechnęłam się pod nosem. 
- Pierwsze budziki Piotrusia - uśmiechnęła się
- Dziękuję. - powiedziałam i przytuliłam się do państwa Pawlickich 
Oni zostawili nas samych a ja przyglądałam się bucikom. Podniosłam koszulkę i przyłożyłam je do brzucha. 
- Chyba mu się podobają bo zaczął kopać - zaśmiałam się pod nosem. 
Spojrzałam na Piotrka ale ten właśnie robił zdjęcie. Zaśmiałam się pod nosem i zakryłam brzuch. 
- I tak zdążyłem - zaśmiał się i pokazał mi język 
- Pokaż - powiedziałam
- Za buziaka - powiedział i nastawił policzek. 
Cmoknęłam go a on pokazał mi zdjęcie. 


- Ojej jakie słodkie - zapiszczałam
- Wiem i już leci na fejsa - zaśmiał się
- I co napiszesz pod tym zdjęciem ? - zapytałam
- " Zostać ojcem jest bardzo łatwo. Na to , żeby być tatą trzeba zasłużyć. " Tak. Zostanę TATĄ. :)) Ktoś może pomyśleć że jestem na to za młody....wiek to tylko liczba. Mały Łukasz wyjdzie na świat za 4 miesiące. :) 
- Ojej mój poeta kochany - powiedziałam 
- no twój twój - zaśmiał się 
Przytuliłam się do mojego chłopaka ale tylko na chwilkę bo musieliśmy zbierać się do domu. Pożegnaliśmy się z rodzicami pi pojechaliśmy do domu. 
- Zobacz co dla ciebie mam! - krzyknęła Monika gdy tylko zobaczyła że jestem w domu
- Mogę się rozebrać? - zaśmiałam się
- Tak tylko szybko - pośpieszała mnie
Po chwili ja i Piotrek dołączyliśmy do Moniki i Tobiasza.
- Co to jest!? - zapytałam kiedy w oczy rzuciły mi się ubranka dla małego , kołyska , buciki , pieluszki , wała wanienka na drewnianym stojaczku. 
- To dla was. - uśmiechnął się Tobiasz
- Jesteście cudowni - powiedziałam i razem z Piotrkiem zaczęliśmy oglądać prezenty. 
_____________________________________________________________________________
Cześć wam :D Postanowiłam dodać ten rozdział w piątek bo jutro mogę nie mieć czasu. Miłego czytania ;*
NOWY ROZDZIAŁ : 
ZAPRASZAM TU --> http://helpimdying.blogspot.com/

piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 17.

Dopiero teraz poczułam się szczęśliwa w stu procentach. Leżałam obok ojca mojego dziecka którego kocham jak szalona.
- NO NARESZCIE! - do pokoju z krzykiem wpadł Tobiasz
- Pukać nie umiesz? - zapytałam brata
- Umiem.. - powiedział i zaczął poruszać zabawnie brwiami. 
- Jezu - powiedziałam i spojrzałam na Piotrka
- Czy już wszystko dobrze? - zapytała Monika
- Tak - odpowiedziałam zgodnie z Piotrkiem
- No moje gołąbeczki - zapiszczała Monika
- Dobra chodź Monika zostawimy ich - powiedział Tobiasz i przerzucił Monikę na plecy i wyszli z mojego pokoju.
Leżeliśmy z Piotrkiem w ciszy kiedy usłyszałam dźwięk jego telefonu. Wziął go do ręki i przeczytał wiadomość.
- No Pati ubieraj się - zaśmiał się Piotrek
- He? - zapytałam
- Rodzice mi napisali że mam wpaść na kolację.. Przemek jest i mam wpaść - powiedział
- A po co tam ja? - zapytałam
- Hmm no nie wiem może żeby powiedzieć im że zostaną dziadkami? - zaśmiał się Piotrek
- Ale że już? - zapytałam
- Nie jutro - zaśmiał się - Daalej Musielak - zaczął pośpieszać mnie Piotrek.
Weszłam do łazienki i tam ubrałam się

Spięłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. 
- I tak widać że jesteś w ciąży - powiedział Piotrek gdy mnie zobaczył 
- Wiesz mogłabym ubrać coś innego no ale nie mieszczę się w inne ubrania - powiedziałam
- Ale i tak jesteś najpiękniejsza - powiedział i dał mi buziaka
Za każdym razem gdy to robił po moim ciele przechodziły takie przyjemne dreszcze. 
- My jedziemy do moich rodziców - oświadczył Piotrek Tobiaszowi
- UUuuuu - zawył Tobiasz
- Powodzenia - uśmiechnęła się Monika
- Dziękujemy - powiedziałam i wyszliśmy z domu. 
Wsiedliśmy do samochodu Piotrka i ruszyliśmy w stronę rodzinnego domu Piotrka.
- A jak oni nie zaakceptują ciąży? - zapytałam
- Pati błagam Cię.. - jęknął Piotrek
- No co.. nie znam ich nie wiem co zrobią jak się dowiedzą. - powiedziałam
- Powiedzą że nie mogę się z tobą zadawać... - zaśmiał się
- Głupi jesteś - powiedziałam
- Ale za to mnie kochasz - wyszczerzył się w moją stronę
- Powiedzmy - zaśmiałam się. 
Po 10 minutach jazdy dojechaliśmy pod dom rodziców Piotrka. Wyszliśmy z samochodu , chwyciliśmy się za ręce i ruszyliśmy w stronę drzwi. Piotrek sam je otworzył a po chwili koło naszych nóg natał słodki piesek. 
- To my- krzyknął Piotrek na cały dom. 
Po chwili znaleźliśmy się w dużym salonie gdzie na kanapie siedzieli Przemek , siostra Dajana no i jego rodzice. 
- Na wstępie to jest Patrycja moja dziewczyna - przedstawił mnie. 
- Dzień dobry - powiedziałam zawstydzona
- Dzień dobry - przywitali się z uśmiechem jego rodzice
- Cześć - odpowiedzieli Przemek i Dajana
- No i jak już zauważyliście Pati nie jest taka gruba - zaśmiał się Piotrek a po chwili dołączyła do tego reszta rodzinki. 
- Ona jest w ciąży. Ze mną dla jasności - uśmiechnął się Piotrek. - Nie powiedziałem wam tego wcześniej bo mieliśmy kryzys ale wszystko wróciło do normy no i.. zostaniecie dziadkami - skończył swoje przemówienie Piotrek.
Cała zdenerwowana czekałam na ich reakcje.
- Moje gratulacje słońca - pierwsza wstała mama i ucałowała nas w policzek 
Następnie o kulach wstał tata Piotrka. 
- Doczekałem się wnuka? - zapytał z iskierką w oczach tata Piotrka
-Wnuka - uśmiechnęłam się
Tata mojego chłopaka jedynie przytulił mnie i pogratulował. 
- No to moja bratowa - uśmiechnął się Przemek i uściskał mnie
- No brat trafiłeś.. dosłownie - zaśmiał się Przemek przez co dostał w łeb od młodszego brata
- Gratulacje - powiedziała siostra braci - w końcu nie będę najmłodsza - zaśmiała się i przytuliła mnie i swojego brata. 
Po gratulacjach usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. 
- Myśleliście nad imieniem? - zapytała mama 
- Wstępnie coś tam myślałam - uśmiechnęłam się 
- A więc? - zapytał Przemek
- Chciałam żeby miał na imię Łukasz po moim przyjacielu który zginął na żużlu - powiedziałam i poczułam dłoń Piotrka na swojej.  Po chwili do moich oczu napłynęły łzy. 
- Przepraszam - powiedziałam i odeszłam od stołu. 
Poszłam do łazienki a po chwili dołączył do mnie Piotrek. 
- Będzie okej. - przytulił mnie do siebie
- Wiem że będzie. Chwila słabości. Już jest okej - uśmiechnęłam się delikatnie
- Pamiętaj że jak tylko będziesz mnie potrzebowała będę obok Ciebie. - powiedział i pocałował mnie w czółko
Wróciliśmy do stołu. 
- Przepraszam - powiedziałam na wstępie
- Nie masz za co. Rozumiem takie zachowanie skarbie. Mam w domu dwóch żużlowców.. zdaje sobie z tego sprawę jak przeżywasz to. - powiedziała mama braci 
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się. 
__________________________________________________________________
17 rozdział leci prosto w wasze ręce :) Jak już to czytasz to zostaw po sobie ślad. 

Zapraszam na nowy blog gdzie pojawił się nowy rozdział ----> 

http://helpimdying.blogspot.com/

niedziela, 2 listopada 2014

Info2.

UWAGA UWAGA!
JEST! : http://helpimdying.blogspot.com/
NOWY BLOG , NOWA HISTORIA , NOWI BOHATEROWIE!
Zapraszam ;)) 

sobota, 1 listopada 2014

Rozdział 16.

Wybór łatwiejsze drogi nie oznacza wyboru tej lepszej... 

* Oczami Tobiasza *

- Stary zdecyduj się czego chcesz bo jak na razie to ty zachowujesz się jak dziecko - powiedziałem i poklepałem Piotrka po plecach
- Wiem ale trudno mi wybaczyć , zapomnieć... - westchnął
- Ja ci w tym nie pomogę. Sam musisz podjąć decyzję. - powiedziałem
Nie wiem co mam myśleć o tej sytuacji. Wiem że Michasia. zrobiła błąd ale zrozumiała to. Widać że Piter bardzo to przeżywa.
- Zadam ci łatwe pytanie - powiedziałem
- No słucham - powiedział Piotrek i spojrzał na mnie
- Kochasz to dziecko? - zapytałem
- Zadajesz głupie pytania Tobiasz.. - jęknął
- Odpowiedz. - powiedziałem stanowczo
- Kocham - powiedział bez namysłu
- A Michasię? - zapytałem
- Tobiasz kurde o co Ci chodzi? - zapytał
- Odpowiedz. - powiedziałem nie odpowiadając mu na pytanie.
- Kocham - powiedział i spuścił głowę.
- To ja nie rozumiem co ty tu jeszcze robisz. Osoba którą kochasz siedzi do góry i wylewa kolejne lity łez w poduszkę. Dziecko które kochasz za pięć miesiące wyjdzie na świat. Albo teraz albo nigdy - powiedziałem i czekałem na reakcje młodszego Pawlickiego.
Siedział na kanapie nie podnosząc głowy. Zwątpiłem w to że odważy się pójść do Misi w tej chwili i wyjaśnić całą sprawę. Zrezygnowany sięgnąłem po pilot i włączyłem telewizję. Usłyszałem hałas. Spojrzałem na miejsce w którym przed chwilką siedział jeszcze Piotrek a teraz go już nie ma. Podniosłem się i zobaczyłam go a schodach.
- Gdzie? - zapytałem
- Po swoją miłość - powiedział a na jego policzku pojawił się uśmiech a sekundę po nim mały rumieniec.
Rzuciłem się szczęśliwy na kanapie i czekałem na rozwój sytuacji. Po chwili na kanapę dołączyłam Monika. Oboje siedzieliśmy trzymając kciuki.
* Oczami Michasi * 
Piotrek usiadł się obok mnie na łóżku. Słyszałam tylko głośne oddychanie Piotrka. 
- Jesteś tu z jakiegoś powodu czy tak sobie tu przyszedłeś? - zapytałam po dłuższej ciszy
- Daj mi zebrać myśli - powiedział i zaczął bawić się palcami. 
- Nie denerwuj się - zaśmiałam się
- Skąd wiesz że się denerwuje ? - zapytał
- Zawsze jak się denerwujesz bawisz się palcami - uśmiechnęłam się 
On spojrzał na mnie i odwzajemnił uśmiech. Znowu zapadła cisza a ja czekałam kiedy Piotrek coś powie. 
- Kocham Ciebie i dziecko. Nie wiem dlaczego tak się zachowywałem. Może dlatego że zabolało mnie to że pomyślałaś że zostawiłbym Cię z tym samą , może dlatego że nie byłam na pierwszym USG , może dlatego że nie byłam kiedy lekarz mówił płeć. Ale zrozumiałem coś ważnego. Nie ważne że nie byliśmy razem od początku ważne żebyśmy byli razem do końca. Chcę być przy porodzie , przy pierwszych korkach małego , słyszeć pierwsze słowa , kupić pierwszy motor , być przy nim w pierwszy dzień szkoły , być przy nim kiedy będzie mnie potrzebował , zobaczyć jego pierwszą miłość , pierwszy trening , być z niego dumny kiedy skończy szkołę , kiedy będzie osiągać sukcesy. Być z tobą przy tych wszystkich chwilach... jeśli tylko chcesz możemy stworzyć normalną kochającą się rodzinę.. ja tego chcę..  - powiedział Piotrek i spojrzał na mnie
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. W tym momencie miałam ochotę płakać z radości.
- Kocham Cię - powiedziałam i wpiłam swoje usta w jego. 

- A ja Ciebie. Przepraszam - powiedział kiedy oderwaliśmy się do siebie
- Nie przepraszaj.. zapomnijmy o tym. Żyjmy tym co jest teraz... teraźniejszością a nie przeszłością. Liczy się tu i teraz - powiedziałam
- Teraz musi być tylko lepiej - zaśmiał się Piotrek
- Czyli mam rozumieć że wracam do Polski? - zaśmiałam się
- Nie ma innej opcji. Trzeba kupić dom , ubranka i inne rzeczy dla dziecka.. - zaczął gadać jak najęty jednak szybko go uciszyłam pocałunkiem. 
- Nie dziś.. jutro. - powiedziałam
- Dla ciebie wszystko księżniczko - powiedział
Gdy tylko to usłyszałam moje ciało przeszły przyjemne dreszcze a mały bobasek w moim brzuszku zaczął kopać jak szalony. 
- Boże może nam piłkarz rośnie - zaśmiał się Piotrek kiedy położył rękę na brzuchu 
- Możliwe - zaśmiałam się 
Przytuliłam się do Maćka a ta chwila mogła trwać wiecznie

_______________________________________________________________________
No widzicie pogodziłam ich ze sobą! :D Jestem taka "dobra " do czasu jeszcze w tym opowiadaniu mnie znienawidzicie hahah :D Buziaki dla was i miłego dnia. ;* 

czwartek, 30 października 2014

Ważne info :D

Cześć dziewczyny moje opowiadanie z Maćkiem ( http://czesctesknie.blogspot.com/ ) przewiduje jeszcze +/- 5 rozdziałów. Mam już wizję na nowe ( szalona ja :D ) ale musicie pomóc mi wybrać z kim ono ma być. Dlatego zapraszam do wzięcia udziału w ankiecie.  Pomóżcie mi ! :D 

- Pozdrawiam, Ola. 

poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział 15.

Leżałam na łóżku i bezsensownie gapiłam się w sufit myśląc o przeprowadzce do Anglii na stałe. Nic mnie tu nie trzyma.. Fajnie że Piotrek uzna dziecko ale jak zacząć nowe życie to w nowym miejscu. Z dala od starego syfu.
Ubrałam się w piżamę i zeszłam na dół , do salonu. 
- Piotrek wrócił? - zapytałam siadając na kanapie
- Nie - powiedział Tobiasz próbując się do niego dodzwonić 
Siedzieliśmy tak w salonie ja, Monika i Tobiasz w ciszy i czekaliśmy na jakieś wieści od Piotrka. Minęła godzina i nadal nic. Nie mogłam usiedzieć na miejscu. Chodziłam z kuchni do salonu nerwowo wymachując rękoma. 
Nagle usłyszeliśmy otwierające się drzwi. Po chwili naszym oczom ukazał się Piter. Cały od krwi z rozciętym łukiem brwiowym. 
- Co się stało?! - podbiegłam do niego i zaczęłam przyglądać się jego ranie
On jednak nic nie powiedział tylko wyminął mnie i poszedł do łazienki. Tobiasz poszedł za Piotrkiem a ja zostałam w salonie z Moniką. 
- Po co ja przyjeżdżałam - powiedziałam zła 
- Uspokój się. - powiedziała Monika i pociągnęła mnie do łazienki. 
Gdy tam weszliśmy Tobiasz próbował opatrzyć Piotrkowi ranę ale wymiękł. 
- Monika weź zrób coś bo ja nie dam rady - powiedział powstrzymując się od zwymiotowania
- Ja też nie dam rady - powiedziała zakrywając oczy 
- Dajcie to!- powiedziałam i wzięłam wacik z wodą utlenioną i zbliżyłam się do Piotrka
- Nic mi nie jest - powiedział i wstał z wanny
- Siadaj! Musicie pogadać.. nawet jeśli tego nie chcecie zróbcie to dla dziecka! - powiedział Tobiasz i oboje z Moniką wyszli z łazienki. 
Piotrek usiadł na wannie a ja zaczęłam obmywać mu ranę. 
- Tylko nie zapomnij powiedzieć mi kiedy urodzisz mojego syna - powiedział zły 
- Piotrek.. - westchnęłam
- Chociaż sms'a napisz ok? - zaczął 
- PRZESTAŃ! - powiedziałam płacząc
On zamilkł. Wycierałam łzy które spływały mi po policzku. 
- Nie zabiorę Ci dziecka.. chce je po prostu widywać. Na święta , wakacje. Jak będziesz potrzebowała pieniędzy to pisz. - powiedział
- Dlaczego mi to robisz? - zapytałam
- Co? - zapytał zdziwiony
- Gówno - krzyknęłam i wybiegłam z łazienki 
Moje serce rozsypywało się na coraz mniejsze kawałeczki. Zdawałam sobie sprawę z tego że to wszystko moja wina. Nie miałam już siły na nic. Położyłam się spać z nadzieją na lepsze jutro. 

***
Rano gdy tylko otworzyłam oczy miałam ochotę wyjść i nie wracać. Być gdzieś daleko od tego wszystkiego. Zostać sama nie pamiętając o Piotrku. O chłopaku którego kocham jak szalona..
Przeciągnęłam się na łóżku i zeszłam na dół.
- Cześć - przywitałam się z wszystkimi
- Cześć - odpowiedzieli wszyscy oprócz Piotrka.
Usiadłam na kanapie i położyłam rękę na brzuchu bo mały zaczął swój czas z kopaniem. Zaśmiałam się pod nosem na co wszyscy spojrzeli na mnie.
- Co jest? - zapytał Tobiasz
- Kopie - uśmiechnęłam się
Gdy tylko to powiedziałam Tobiasz i Monika po sekundzie byli obok mnie i trzymali ręce na moim brzuchu.
- Tobiasz ja chce dziecko - powiedziała Monika i spojrzała na mojego brata
- To chodź - powiedział Tobiasz i pociągnął Monikę na górę.
Wszyscy śmialiśmy się jak nigdy a ja zostałam w salonie sama z Piotrkiem.
- Mogę? - zapytał i pokazał ręką na brzuch
- Jasne. - powiedziałam
Moje serce momentalnie zaczęło bić jak oszalałe. Położył rękę na moim brzuszku a na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.
- Fajne uczucie - powiedział
- Przepraszam - powiedziałam i spojrzałam w jego oczy
- Przestań - powiedział
- Nie przestanę. Wiem że to moja wina! Rozwaliłam wszystko wiem.. Ale bałam się tego że wyśmiejesz mnie i zostawisz samą. Wiem że skupiasz się na karierze i myślałam że dziecko nie jest ci teraz potrzebne. Chciałam ten ciężar wziąć na swoje ręce a ciebie zostawić żebyś mógł się rozwijać. - powiedziałam
- Dziecko będzie dawało mi jeszcze większą motywacje do tego żeby być lepszym. Nigdy nie zostawiłbym kobiety której zrobiłem dziecko.. nawet jeśli byłaby to przypadkowa osoba. Ty nią nie byłaś. On pierwszego momentu gdy Cię zobaczyłem stwierdziłem że masz w sobie coś co cholernie mnie do ciebie ciągnie. Chciałem Ci pomóc , chciałem żebyś poczuła do mnie to co ja czuje do ciebie. Wyobrażałem sobie jak jesteś moja , jak siedzimy w naszym domu i podziwiamy jak bawią się nasze dzieci. Chciałem być już tylko z tobą. Wyjechałaś a ja nie mogłem zebrać się w sobie. Straciłem część swojego życia. A teraz dowiaduje się że w brzuszku od 4 miesięcy nosisz mojego syna o którym NIC nie wiedziałem?! - powiedział.
- Też Cię kocham Piotrek - powiedziałam a po moich policzkach spłynęły łzy
On jednak wstał i wyszedł. Dopiero było chwilkę po 11 a ja już chciałam żeby ten dzień się skończył.
Po zjedzonym śniadaniu wyszłam na cmentarz. Nie było mnie tam od ponad  4 miesięcy. Tak jak zawsze kupiłam 3 róże i położyłam na grobach przyjaciół. Usiadłam na ławeczce i płakałam. Wróciły wspomnienia. Ale wiedziałam że teraz muszę dać radę dla mojego dziecka.. muszę być silna. Do domu wróciłam koło 14.
- Obiad? - zapytał Tobiasz
- A co jest?- zapytałam
- Zupa pomidorowa - uśmiechnął się
- A chętnie - odwzajemniłam i usiadłam przy stole w jadalni.
Dołączył do nas Piotrek jednak nie usiadł z nami tylko w kuchni. Okej może być na mnie zły ale w tym momencie zachowuje się jak pieprzony bachor.
- Jeszcze na dwór wyjdź. - powiedziałam i spojrzałam na niego
- Coś ci przeszkadza? - zapytał
- Może to ze zachowujesz się jak dziecko? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- Ja? Ja nie ukrywałem ciąży przez 4 miesiące. Dorośnij bo za kilka miesięcy zostaniesz matką. Dziecko nie może wychowywać dziecka. - powiedział zły.
Nie wytrzymałam. Odeszłam od stołu przewracając krzesło. Pobiegłam do pokoju i już po chwili leżałam na swoim łóżku przytulając się do poduszki.
* Oczami Tobiasza * 

Co to się porobiło... Monika pobiegła za Michasią żeby z nią pogadać a ja zostałem sam na sam z Piotrkiem. 
- Stary wyluzuj.. - zacząłem
- W czym!? - krzyknął
- Po pierwsze nie krzycz a po drugie po co to wszystko? - zapytałem
- Ona 4 miesiące ukrywała tą ciąże przede mną - powiedział i usiadł obok mnie
- Ale przyjechała , powiedziała , przeprosiła i widać że żałuje tego co zrobiła. A ty takim zachowaniem wbijasz jej nóż w plecy. - powiedziałem
- Nawet nie masz pojęcia jak ja ją kocham. - jęknąl Piotrek
- Kochasz? A tak ją traktujesz?. Ja gdybym był na twoim miejscu zapomniałbym o tym że ukrywała ciążę tylko próbowałbym to naprawić. Stworzyć normalną rodzinę. Chcesz prawda?
- Cholernie.. - powiedział Piotrek i głośno westchnął
________________________________________________________
No cześć moje laski ;* Mam dla was 15 :D Mam nadzieje że się podoba.
Zapraszam tuu--->http://czesctesknie.blogspot.com/

sobota, 25 października 2014

Rozdział 14.

Pozory mylą, a ludzie zawodzą..

W galerii całe szczęście nie było dużo ludzi dlatego że był to dzień pracy. Dlatego na spokojnie mogłam kupić każdemu jakiś drobny prezent.Po godzinnym chodzeniu po galerii moje nogi odmówiły dalszej współpracy dlatego usiadłam w jednej z kawiarni zamówiłam kawałek ciasta i odpoczywałam. Poczułam wibracje w telefonie. Odblokowałam go i wyświetliłam wiadomość.
"To już jutroo. Ale się jaram :D " 
Gdy przeczytałam wiadomość od Piotrka zaśmiałam się pod nosem.
" Ja też Piotrek. Mam dla was małą niespodziankę. W sumie dla ciebie..a zresztą dowiesz się jutro." 
No to już zdecydowałam. Prawda będzie najlepszym wyjściem z tej sytuacji. Chcę w końcu móc podzielić się z moją mamą jak ja przeżywam ciąże , chcę posłuchać jej rad.. chcę powiedzieć wszystkim.
" A duże to jest? ^^  "
" Hmmm troszkę tak , ale dowiesz się wszystkiego jutro. :) " 
Telefon schowałam do kieszeni i ruszyłam w stronę wyjścia. Po godzinnym staniu w korkach pojechałam do domu. Zakupy wzięłam do domu i zaczęłam wielkie pakowanie.

***

Następnego dnia o 7 usłyszałam dźwięk budzika. O 10 miałam wylot.. To już dziś.. Polska. Wstałam i do razu poszłam do łazienki żeby zrobić sobie lekki makijaż i wyprostować włosy. Gdy skończyłam poranną toaletę ubrałam czarne dresy i luźną białą bluzkę do tego wysokie nike i byłam gotowa. Zeszłam na dół a w kuchni zobaczyłam Kingę wpatrującą się w moje walizki. 
- I tak mnie zostawiasz? - powiedziała
- Wrócę! - zaśmiałam się
- A jeśli wszystko z Piotrkiem będzie okej? - zapytała
- To wtedy ty wracasz do Polski - zaśmiałam się 
- Zobaczymy - powiedziała i przytuliła mnie mocno do siebie 


- Nie rycz.. poryczymy na lotnisku - powiedziałam i spojrzałam na nią
Ona tylko odpowiedziała mi szczerym uśmiechem. Kinga zapakowała moją walizkę do samochodu i ruszyliśmy na lotnisko. 
- Jak będziesz w Polsce zadzwoń - powiedziała tuż przed odprawą
- Dobrze - uśmiechnęłam się przez łzy 
Usłyszałam komunikat że muszę już iść. Ostatni raz przytuliłam Kingę i ruszyłam w stronę barierek. Po 15 minutach siedziałam w samolocie. Już za 2 godzinki będą o tobie wiedzieć - powiedziałam sama do siebie i pogłaskałam swój brzuszek. 
- Proszę zapiąć pasy, lądujemy - usłyszałam 
Zgodnie z poleceniem zapięłam pas i czekałam aż wylądujemy. Gdy samolot zbliżał się do lądowania tak strasznie chciało mi się wymiotować ale robiłam wszystko żeby tylko to powstrzymać. Po wylądowaniu na lotnisku w Poznaniu opuściłam samolot i weszłam do budynku. Torebkę którą miałam przy sobie trzymałam przy brzuchu żeby zasłonić moją "niespodziankę." 
Stałam przy taśmie i czekałam na walizkę kiedy usłyszałam za sobą Tobiasza. Odwróciłam się i momentalnie gdy tylko zobaczyłam jego uśmiechniętą twarz zaczęłam płakać. 
- No chodź do mnie! - krzyknął powstrzymując się od łez
Podeszłam do niego i mocno wtuliłam. 
- Tęskniłam - powiedziałam łkając
- Ja też , ej już okeej nie płacz. - zaśmiał się
- Ciesze się że Cię widzę ale to nie z tego powodu.. muszę Ci coś powiedzieć - powiedziałam stojąc na środku lotniska
- To powiesz mi w samochodzie - powiedział
- Teraz. - powiedziałam stanowczo 
- Mów - uśmiechnął się 
- Jestem w ciąży - powiedziałam i wzięłam torebkę którą zasłaniała brzuch. 
On spojrzał mi w oczy a po chwili przeniósł swój wzrok na mój brzuch. Stał tak na środku lotniska jakieś 10 minut cały czas patrząc na mój brzuch. Po chwili podniósł rękę i położył ją na moim brzuchu. Gdy poczuł ruch dziecka momentalnie zobaczyłam uśmiech na jego twarzy. 
- Z kim? ,Kiedy? , chłopak dziewczynka? Bobasek zdrowy? Który miesiąc? CZEMU MI NIE POWIEDZIAŁAŚ?! - powiedział a ostatnie pytania mocno zaakcentował. 
Ja tylko głośno westchnęłam. 
- Chodź opowiem Ci w samochodzie. - powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia. 
Tobiasz wziął moją walizkę i ruszył za mną. Boje się jak Tobiasz przyjmie to że Piotrek jest ojcem. 
- Mów - powiedział kiedy tylko usiadłam w samochodzie. 
- Chłopiec - powiedziałam 
On spojrzał na mnie z mega bananem na buzi - oj ile bym dała żeby wszyscy tak przyjęli moją ciążę. 
- Zdrowy jak ryba - zaśmiałam się 
- 4 miesiąc - powiedziałam i znowu spojrzałam na niego 
- Zaszłam w ciążę jak byłam jeszcze w Polsce - powiedział a jego oczy zrobiły się większe. 
- No a ojcem jest.. - powiedziałam jednak on mi przerwał
- Piotrek - dokończył
- Skąd wiesz? - zapytałam zdziwiona
- Gdy powiedziałaś że zaszłaś w ciąże jak byłam w Polsce od razu wiedziałem ze to Piotrek. Z dnia na dzień wpadłaś na to żeby wyjechać.. Tylko po co? - zapytał
- Nie chciałam zwalać mu dziecka na głowę.. - powiedziałam 
- Gdybyś powiedziała o tym od razu teraz wyglądałoby to inaczej.. nie wiem jak on przyjmie to że przez 4 miesiące ukrywałaś ciąże. - powiedział Tobiasz
- Wiem wpakowałam się w gówno nie musisz mi przypominać. - powiedziałam
- Dobrze , że masz tego świadomość. - uśmiechnął się
- O której on ma przyjechać z Danii? - zapytałam
- Koło 20 - powiedział 
- Cieszysz się że zostaniesz wujkiem? - zapytałam
- Misia nigdy nie cieszyłem się bardziej. - powiedział 
Resztę drogi spędziłam w ciszy. Na zegarku widniała 16:02 a moje serce z minuty na minute biło mocniej. 
- Jedziemy do razu do rodziców- oznajmił Tobiasz a ja tylko pokręciłam głową na znak zgody. 
Gdy dojechaliśmy do rodzinnego domu Tobiasz zatrąbił a z domu wybiegli mama i tata. 
- Teraz labo nigdy - powiedziałam i otworzyłam drzwi od samochodu. 
Rodzice spojrzeli na mój brzuch. Mama zaczęła płakać jeszcze bardziej a tata od razu wypytywać o płeć dziecka.  
- Chłopiec , 4 miesiąc , zdrowy - powiedziałam gdy weszłam do domu rodziców. 
- A ojciec? - zapytała mama
- Ojcem jest Piotrek dlatego wyjechała do , Anglii nie chciała mu zwalać dziecka na głowę - powiedział za mnie Tobiasz
- Oj Michasia, Michasia.. utrudniłaś sobie.. - powiedziała mama
- Wiem ale dam rade w końcu nazywam się Musielak nie? - powiedziałam na rozluźnienie atmosfery. 
Usiedliśmy wszyscy razem pijąc herbatę. Wreszcie poczułam się dobrze. Mama opowiadała mi jak ona przeżywała ciąże a tata z Tobiaszem już rozmawiali o tym jak będą go uczyć jazdy na corssie i żużlu.. A mogło tak to wyglądać od początku ale nie.. bo ja zawsze muszę coś wymyślić. Chwilkę rzed 19 ruszyliśmy do domu. Gdy tylko dojechaliśmy do domu Tobiasza a  Monika mnie zobaczyła wiedziała że to Piotrka. 
Na zegarze wybiła 20 a ja cała zaczęłam się denerwować. 
- MISIA MISIA MISIA HALOOO EJ MISIAAA! - zaczął ktoś krzyczeć
Gdy tylko usłyszałam głos Piotrka moje serce biło jak oszalałe. Stanęłam za blatem kuchennym tak żeby nie było widać brzucha.
- Tu - powiedziałam niepewnie 
Po chwili zza ściany wyłonił się Piotrek. Spojrzał na mnie oczami pełnymi łez i uśmiechnął do mnie tak że moje nogi się ugięły. 
Szedł w moim kierunku a ja nie wytrzymywałam. Płakałam jak głupia bałam się że za chwilkę gdy zobaczy mój brzuch stracę go. Bałam się że będzie tylko ojcem dziecka który bierze go na wakacje czy święta , że nie będziemy normalną rodziną. 
Wyszłam zza blatu i czekałam na jego reakcję. 
- Przytyłaś tak czy jesteś w ciąży? - zapytał
Spojrzałam na niego czerwonymi od płaczu oczami a on już znał swoją odpowiedź. 
- Poznałaś chłopaka w Anlgii i masz z nim dziecko? - zapytał stojąc 5 centymetrów ode mnie 
Ponownie spuściłam wzrok i czekałam aż sam się domyśli. 
- To moje. - powiedział twierdząco 
- Tak - zebrałam się w sobie i odpowiedziałam mu 
Chciałam żeby mnie przytulił on jednak oddalił się ode mnie. Szukałam wzrokiem Tobiasza i Moniki jednak ich nie było. 
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?! - prawie krzyknął
- Nie chciałam rozwalić Ci kariery - powiedziałam
- Nie rozwaliłaś kariery , rozwaliłaś to co było między nami.-powiedział - Dziewczyno nie widziałem poza tobą świata.. nie zauważyłaś tego? Gdy wyjechałaś 2 tygodnie nie wychodziłem z domu. Czułem się jakby jakaś cześć mnie umarła. Po 4 miesiącach przyjeżdżasz i mówisz że jesteś w ciąży? - zapytał
 - Piotrek ja przepraszam.. bałam się. Bałam się tego że wystraszysz się bycia ojcem , wiem że jesteś młody i kariera jest dla ciebie ważna. - powiedziałam 
- Ważna ale nie najważniejsza. Teraz dziecko jest najważniejsze. - powiedział
- Przepraszam - powiedziałam
- Jednym przepraszam nie naprawisz tego. - powiedział
- Czyli? - zapytałam
- Uznam dziecko i dam mu swoje nazwisko ale nie jestem gotowy na rodzinę , nie po tym co mi zrobiłaś. - powiedział i wyszedł z domu trzaskając drzwiami. 
Wzięłam do ręki dzbanek i rozbiłam go na ścianie. Momentalnie przy mnie znaleźli się Monika i Tobiasza,
- Niech ochłonie daj mu czas to wielkie zaskoczenie dla niego - powiedział Tobiasz
Nic nie odpowiedziałam wstałam i pobiegłam do swojego pokoju. Usiadłam na parapecie z poduszką między nogami i gapiłam się przez okno. Zobaczyłam jak Piotrek siedzi na schodach i bawi się w telefonem. 

 Podszedł do niego Tobiasz położył rękę na ramieniu i coś mówił. Usiadł obok niego a Piter jak małe dziecko wtulił się w niego. 
- GDYBY NIE PRZYJECHAŁA NIE DOWIEDZIAŁBYM SIĘ ŻE MAM DZIECKO! - usłyszałam ponieważ Piter to wykrzyczał. 
Znowu Tobiasz zaczął go uspokajać a Pawlicki ponownie wybuchł. Tobiasz poklepał go po plechach i wręczył coś. Przyjrzałam się i zobaczyłam że są to zdjęcie z USG. Na twarzy Piotrka zobaczyłam delikatny uśmiech. Przyglądał się temu z takim wielkim zachwytem.Tobiasz uśmiechnął się i zostawił go samego
- Chłopiec?! - krzyknął z radością Piotrek za Tobiaszem 
- Tak! - otworzyłam okno i mu odpowiedziałam. 
On spojrzał na mnie. 
- Chciałem mieć dziecko.. - powiedział 
Siedziałam na parapecie i słuchałam tego co on powie. 
- Nawet marzyłem o tym żeby mieć dziecko z tobą.- zaśmiał się sam do siebie
- I nawet marzyłam o chłopcu - powiedział
- Wszystko idealnie prawda? - zapytał i spojrzał na mnie
- Chyba tak. - powiedziałam niepewnie
- A zaskoczę Cię że nie. Chciałem też być przy pierwszym USG , przy tym jak lekarz mówi jaka jest płeć dziecka , chciałem pojechać do rodziców i rzucić im się na szyje ze szczęścia że zostanę tatą , Przemkowi że zostanie wujkiem a Dajanie że ciocią. Kolegą z klubu że brzuchu rośnie mały żużlowiec a zarządowi Unii Leszno że mają szykować już miejsce dla nowego Pawlickiego. Pochwalić się całemu światu. A teraz gdy w ciąży jest dziewczyna którą kocham , i będę mieć syna w głowie mam tylko jedną myśl. Wiesz jaką? - zapytał i spojrzał na mnie
- Jaką? - zapytałam płaczą jak dziecko 
- Że gdyby nie święta.. gdybyś wyjechała w styczniu dowiedziałbym się o dziecku po jego narodzinach. - powiedział i odszedł. 
Zamknęłam okno i rzuciłam się na łóżku w duchu przeklinając moją głupotę. 
_____________________________________________________________
Nie ma tak kolorowo laski! :D Mam nadzieje że wam się podoba.

wtorek, 21 października 2014

Rozdział 13.

I co ja mam zrobić hmm? Mam powiedzieć twojemu tacie czy mam skłamać że poznałam kogoś w Anglii? W sumie to nie taki zły pomysł - pomyślałam i pogłaskałam swój brzuszek.
Powiedziałabym że to 3 miesiąc.. udałoby się. Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu. Odblokowałam telefon i odtworzyłam wiadomość od Kingi
"Znając ciebie zapomniałaś o tym że masz dziś wizytę więc przypominam ci 2 raz. 15:00 gabinet numer 4. Buziaaak! ;* " 
Spojrzałam na zegarek który wskazywał 14:00. Szybkim ruchem udałam się do swojego pokoju żeby się ubrać. Na nogi wciągnęłam czarne leginsy do tego dłuższy kremowy sweterek a na nogi założyłam czarne botki. Zrobiłam lekki makijaż włosy spięłam ubrałam jeszcze do tego czarny płaszczyk i gruby szal i wyszłam z domu. Do gabinety miałam dosłownie 10 minut drogi więc bez pośpiechu szłam.
Myślałam ciągle nad moim planem.. nie wiedziałam czy dalej mam brnąć w kłamstwie czy wszystko wyjaśnić. A jak zapytają czy ten niby ojciec mojego dziecka jest ze mną czy tylko się przespaliśmy? Co mam odpowiedzieć? A może po prostu wyjaśnić wszystko i uświadomić Piotrkowi że zostanie tatą?
Na żadne z tych pytań nie miałam odpowiedzi. Przestałam o tym myśleć gdy przekroczyłam próg przychodni. Zarejestrowałam się w recepcji i czekałam aż zostanę wywołana.
-Mrs. Michalina Musielak please - usłyszałam po kilku minutach głos pielęgniarki.
Uśmiechnęłam się do niej i weszłam do środka.
- Dzień dobry - przywitał się ze mną lekarz po angielsku oczywiście
- Dzień dobry - odwzajemniłam uśmiech
- To co? Może dziś bobasek pokaże nam swoją płeć - zaśmiał się i pokazał że mam położyć się na fotelu.
- Uparty po mamusi - zaśmiałam się
Lekarz uśmiechnął się do mnie i zaczął badanie. Dosyć długo jeździł po mnie tym urządzeniem aż w końcu uśmiechnął się.
- Chce pani zdjęcie? - zapytał
- Oczywiście a wiadomo już płeć? - zapytał
- Wiadomo - uśmiechnął się
- A mogłabym się dowiedzieć? - zaśmiałam się
- Tatuś dziecka będzie się cieszyć bo rośnie mu synek - zaśmiał się
Momentalnie do oczu napłynęły mi łzy na szczęście łzy szczęścia. Pielęgniarka wytarła mi brzuch a lekarz wręczył mi kilka zdjęć z USG.
Wyszłam z gabinetu zachwycając się zdjęciami mojego synka. Miałam tak cholerną ochotę zadzwonić do Piotrka i krzyknąć mu że będzie miał syna , Tobiaszowi że zostanie wujkiem i moim rodzicom że będą dziadkami. Ale wpakowałam się w jedno wielkie gówno inaczej nie idzie tego nazwać a chce iść w kłamstwie dalej bo boje się.. zwyczajnie się boję. Że Piotrek mnie wyśmieje i powie że to tylko mój problem.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i napisałam do Kingi.
" Cześć :* A więc w brzuszku rośnie mi mały przystojniak! :D  " 
" O ja cie pierdole! Pijemy znaczy się ja pije! " 
" Wariatka. Mały jest zdrowy. Czekam w domu zrobię obiad :) " 
" Okej. Będę koło 17. :>" 
Po drodze weszłam jeszcze do sklepu i zrobiłam małe zakupy żeby dużo nie dźwigać. Weszłam do domu rozebrałam się a zakupy odłożyłam na blat. Stanęłam przed lodówką i zaczęłam zastanawiać się co mam zrobić na na obiad. Stanęło na kurczaku z ryżem i warzywami.
Spokojnie zaczęłam kroić wszystkie warzywa kiedy w pokoju rozległ się dźwięk przychodzącego sms'a. Wzięłam do ręki telefon i odczytałam wiadomość od Tobiasza.
" Słyszałam że przylatujesz 4! nawet nie wiesz jak stęskniłem się za tobą. Piotrek to już nie może usiedzieć. Nawet nie chciał jechać do Danii bo chciał po ciebie przyjechać. haha :) No ale wiesz jaki jest Piter. Ostatecznie poleciał do Danii i to ja Cię odbiorę. Będę dzwonić 4 :) " 
Na samą myśl o tym że ich zobaczę moje serce bije mocnej. Ale boje się tego jak to przyjmą. Wróciłam do kuchni i zaczęłam kończyć przygotowywanie obiadu dla mnie i Kingi.
- O ja cie pierdziele ale pachnie - usłyszałam chwilkę po 17 w drzwiach Kingę.
- Siadaj zaraz ci nałożę - uśmiechnęłam się
- Ty siada ja nałożę - stanęła w kuchni
- Kinga nie wkurzaj kobiety w ciąży. SIADAJ! - powiedziałam głośniej a po chwili obydwie się zaśmiałyśmy.
Po zjedzonym obiedzie od razu poszłam pod prysznic a później razem z Kingą usiedliśmy przed telewizorem.
- Wpadłam na pomysł - odezwałam się pierwszy
- No gadaj - powiedziała i spojrzała na mnie
- Wpadłam na pomysł żeby powiedzieć że zaszłam w ciąże w Anglii. Przespałam się z kolesiem i wyszło.  - powiedziałam.
Ona spojrzała na mnie z otwartą buzią a po chwili pokręciła głową. Wiedziałam że nie podoba jej się ten pomysł.
- Gdzie ty masz mózg?! Kobieto pomyśl o dziecku... pomyśl o tym że Piter może ucieszyć się że ma dziecko. Z tego co mówiłaś wydaje mi się że ten chłopak nie zostawi Cię. Nie kłam.. i tak już za dużo namieszałaś - powiedziała
- Ja pierdziele.. - jękłam i wróciłam do oglądania jakiegoś serialu.
Koło 22 obie poszłyśmy spać. Oj Musielak ale masz naryte w tej bani - to były ostatnie słowa które pomyślałam zanim zasnęłam.
***
Już jutro wylatuje do Polski.. nie wiem jeszcze co zrobię. Czy powiem prawdę czy dalej będę okłamywać bliskich. Ten dzień postanowiłam poświęcić na zakupy i drobne prezenty dla najbliższych. 
Gdy w końcu wygramoliłam się z łóżka zeszłam do kuchni. Na stole leżała karteczka od Kingi.
" Cześć śpiochu. Myślałam że wstaniesz bo do pracy szłam na 10 no ale co ja na to mogę. :) Na stole masz kanapki. Będę o 18. Smacznego grubasku :) " 
Spojrzałam na zegarek który pokazywał 12:20. 
Zaśmiałam się pod nosem i wzięłam się za wcinanie kanapek. Kiedy zjadłam pokierowałam się do swojego pokoju tam ubrałam się , pomalowałam i byłam gotowa na zakupy. Chciałam każdemu kupić coś a przy okazji przeprosić za 3 miesiące kiedy mnie nie było. Prezenty świąteczne będę kupować w Polsce bo jakbym miała to targać do Polski to w dwie walizki bym się nie zmieściła. 
Zamknęłam dom i pojechałam samochodem Kingi do najbliższej galerii.  
_______________________________________________________________________
No dzień dobry dziewczyny! :) Mam dla was 13 i o dziwo nie jest pechowa więc
to chyba dobrze nie? :) :D Miłego dnia! ;*

sobota, 18 października 2014

Rozdział 12.

-Będę tęsknił - powiedział Piotrek i znowu spojrzał na mnie swoimi smutnymi oczami
- Piter noo! - jękłam
- Nic na to nie poradzę.. Chodź do hotelu - powiedział i chwycił mnie za rękę
- Czas powiedzieć Tobiaszowi - westchnęłam
Poszliśmy do pokoju Moniki i Tobiasza.
- Jesteśmy - uśmiechnęłam się
- I jak tam? - zapytał Tobiasz
- Dobrze tylko muszę wam coś powiedzieć - wzięłam głęboki oddech
- No słuchamy - powiedział Tobiasz i usiadł na łóżku
- Przeprowadzam się do Anglii - wydusiłam z siebie
- Nie.- powiedział stanowczo Tobiasz
- Nie? - zaśmiałam się
- Nigdzie się nie wyprowadzasz . - powiedział zdenerwowany
- Bo kto mi zabroni? Ty? haha Mam 19 lat mogę robić co chcę i właśnie to robię. Nie pytałam Cię o zdanie tylko oświadczyłam że się wyprowadzam. Więc daruj sobie - powiedziałam zła
- I gdzie będziesz mieszkać? Pracować!? - krzyknął
- Mieszkać będę u Kingi a prace sobie znajdę - również krzyknęłam
- Uspokójcie się! - do rozmowy dołączyła Monika
- Nie będę spokojny! - krzyknął Tobiasz - nigdzie nie jedziesz - powiedział
- Albo puścisz mnie normalnie do Anglii albo polecę tam bez waszej wiedzy.. bez pożegnania - powiedziałam już spokojniejsza
- Ale dlaczego? - zapytała Monika
- Chcę zacząć od nowa. Uciec stąd.. - powiedziałam
- Wyprowadź się do innego miasta.. ale nie do innego kraju - powiedziała Monika
- Ale ja już podjęłam decyzje - powiedziałam i usiadłam koło Tobiasza
- Musisz? - zapytał i spojrzał na mnie
- Tak ale przecież będę dzwonić pisać.. błagam was! - powiedziałam tym razem do wszystkich
- Będę przylatywać do ciebie. Nie pozbędziesz się mnie tak szybko - powiedział Piotrek
- I my tez - powiedział Tobiasz i spojrzał na Monikę
- Nie chce się was pozbyć debile. - uśmiechnęłam się
- Kiedy wylatujesz? - zapytał Piotrek spoglądając w podłogę
- W poniedziałek.. - dodałam
- Przecież to za 2 dni.. - jęknął Tobiasz
- Wiem. Kocham wass! - powiedziałam i przytuliłam całą trójkę do siebie
- Monika nie rycz. - zaśmiałam się
- No bo teraz będę sama na nich dwóch.. - uśmiechnęła się
- Jak coś to dzwoń a ja ich opieprzę - zaśmiałam się
- Ale mi będzie tego brakować - powiedział Piotrek
- Pawlicki ogarnij! Dziś jedziesz po IMŚJ więc wiesz. - powiedziałam i puściłam ich z objęć
- Która godzina? - zapytał Tobiasz
- 11 - uśmiechnęłam się
- Trzeba się zbierać - powiedział Piotrek i poszedł w stronę drzwi
- Do 14. - uśmiechnęłam się
Piotrek wyszedł z pokoju a ja zostałam sama z Tobiaszem i Moniką. Teraz doszło do mnie że nie powinnam mówić tego Piotrkowi przed zawodami. Położyłam się na swoim łóżku i napisałam do Kingi.
Cześć ;* Czy twoja propozycja żeby mieszkać z tobą w Anglii jest nadal aktualna? 
OMG! Jasne że tak!
To chciałam bym z niej korzystać.:)
Jeej MICHASIA!! Nawet nie wiesz jak się cieszę! Kiedy mogę się ciebie spodziewać ? 
Zabukuje sobie bilet na poniedziałek na 10 :)
Ja ci go zabukuje za chwilkę. :)
Jesteś kochana ;* Napiszę Ci jeszcze szczegóły kiedy masz po mnie przyjechać. 
Oczywiście! Do poniedziałku żabko <3
- Okej już mam załatwione - powiedziałam w stronę Tobiasza i Moniki
- W sensie? - zapytał Tobiasz
- Bilet i mieszkanie. - powiedziałam
- Nadal nie mogę w to uwierzyć. - powiedziała Monika
- Napisałem do rodziców - powiedział Tobiasz
- I co?! - zapytałam
- Napisali że jesteś mądra dziewczyną i wiesz co robisz. Nie masz zapomnieć w tej Anglii że w Polsce masz rodzinę. No i masz przyjechać się z nimi pożegnać. - powiedział
Zrobiło mi się smutno że zostawiam wszystkich i że nie wiedzą o tym że zostanę mamą. Tak będzie lepiej do Piotrka. Nie będzie musiał się zastanawiać co z dzieckiem.. skupi się na karierze która teraz jest dla niego najważniejsza. Mam mu zrzucić na głowę dziecko?
Chwilkę przed 13 wyszliśmy na stadion na którym Piotrek ma powalczyć o IMŚJ. Pokazaliśmy przepustki do parku maszyn ochroniarzowi i weszliśmy do środka.
- Powodzenia - powiedziałam do Piotrka który stał tyłem
- Dzięki - powiedział smutny
- Piotrek błagam Cię uśmiechnij się. Przecież dziś jest tak ważny dla ciebie dzień. - powiedziałam i uniosłam jego kąciki ust do góry
- Wiem. - powiedział zrezygnowany
- Przepraszam że powiedziałam Ci to dziś przed zawodami - powiedziałam
- Lepiej teraz niż po. - uśmiechnął się
- NO I TAKI UŚMIECH CHCĘ WIEDZIEĆ! - zaśmiałam się
- Gdzie Tobiasz i Monika? - zapytał
- Gadają z jakimś kolegą Tobiasza - powiedziałam
- Czy wyprowadzasz się dlatego że się przespaliśmy? - zapytał
- Piotrek wali Cię? - zapytałam
- No nie. Bo przed tym zanim to zrobiliśmy nie mówiłaś o przeprowadzce - powiedział
- Myślałam już o tym wcześniej i niedawno podjęłam taką decyzje. To nie twoja wina - i zaczęłam kłamać.
- To dobrze - uśmiechnął się
- A teraz skop im tyłki i wygraj to złoto! - zaśmiałam się
Piotrek mocno mnie przytulił a mi aż zakręciło się w głowie.
- Powodzenia! - krzyknął Tobiasz
- Dzięki - zaśmiał się Pawlicki
- Nie dziękuje się cepie! - upomniała go Monika
- Upss - podrapał się po głowie.
Razem z Moniką i Tobiaszem poszliśmy na trybuny i czekaliśmy aż zaczną się zawody. Usiedliśmy między innymi koło rodziców Piotrka , znajomych oraz jego rodzeństwa.
Po około dwóch godzinach całą grupka darła się ze szczęścia bo Piotrek został IMŚJ!
- Gratulacje - powiedziałam i dosłownie rzuciłam się na Piotrka
- Dziękuję - powiedział i pocałował mnie w policzek.
Zeskoczyłam z niego żeby inni też mogli mu pogratulować.
- Brawo Piter!-  krzyknęłam jakaś dziewczyna i zrobiła podobnie jak ja
- Dzięki - uśmiechnął się do niej Piotrek a ona pocałowała go w policzek.
Jak to ja oczywiście zrobiłam się zazdrosna i odeszłam od Piotrka.
- Idziemy na imprezę! O 20 w holu hotelowym - zarządził złoty medalista
Wszyscy przytaknęli i ruszyli w stronę hotelu.
- Jesteś zazdrosna o Kasie? - zapytał i zaśmiał się
- Nie. - powiedziałam stanowczo
Oj Miśka kłamania ciąg dalszy. A co mam powiedzieć tak jestem zazdrosna ponieważ jestem w ciąży a ty jesteś ojcem mojego maleństwa.
- No ale jakbyś była to pamiętaj że Kaśka to moja kuzynka - zaśmiał się i poczochrał mnie po włosach.
W głębi duszy zaśmiałam się sama z siebie. Gdy dojechaliśmy do hotelu zaczęliśmy się szykować. Ja zrobiłam makijaż Monice a oni mi. Ubrałam się ( bez torebki )

Punktualnie o 20 staliśmy w holu razem ze znajomymi Piotrka raz jego bratem i czekaliśmy na naszego złotego chłopaka. 
- Idziemy! - usłyszeliśmy Piotrka. 
Spojrzał na mnie i puścił mi oczko. Uśmiechnęłam się do niego i czekałam aż podejdzie. Gdy już stał obok mnie chwycił mnie z rękę i ruszyliśmy do klubu. 
A może powinnam zostać i powiedzieć o wszystkim? 
Impreza trwała w najlepsze nawet przestali smucić się że wyjeżdżam. To był wieczór Piotrka. 
- Miśka nie pijesz? - usłyszałam nad sobą Monikę
- Ostatnio coś mój żołądek nie daje rady więc wole nie ryzykować - zaśmiałam się
- Za moje zwycięstwo się nie napijesz? - zapytał Piotrek
- Innym razem , obiecuje - uśmiechnęłam
- To chociaż że mną zatańcz - puścił mi oczko i podał rękę. 
Uśmiechnęłam się do niego i poszliśmy na parkiet. Impreza skończyła się wcześniej dlatego że chłopacy musieli wracać do Polski a dokładniej do Gorzowa gdzie jedną mecz o złoto. 
* PONIEDZIAŁEK * 
Niestety w niedzielę nie udało się zdobyć złota i byki wraz z kibicami musieli zadowolić się srebrem. Całą niedzielę świętowaliśmy najpierw w Gorzowie a następnie w Lesznie. 
Wstałam w poniedziałek najszybciej. Na spokojnie , powoli znosiłam walizkę z góry wiem że w ciąży nie powinnam ale powoli dałam radę. 
- Heej - usłyszałam zachrypniętego Piotrka
- Cześć - uśmiechnęłam się trzymając w ręku kubek z herbatą.
- To już dziś... - powiedział
- To nie koniec świata Piotrek noo - jękłam
- Wiem wiem ale będę tęsknił no - powiedział i przytulił się do mnie. 
Leciały sekundy , minuty a my staliśmy na środku kuchni przytuleni do siebie. 
- Misiaaa nie zostawiaj mnie z nimi - usłyszałam Monikę 
Odciągnęła ode mnie Piotrka i przytuliła się do mnie. 
- Dasz radę wierzę w ciebie - zaśmiałam się
- Masz dzwonić , pisać rozumiesz?! - zapytał Tobiasz i przytulił mnie 
- Przecież wiem! - zaśmiałam się. 
Nagle usłyszeliśmy klakson co oznaczało że przyjechała taxi. Wszyscy głośno westchnęliśmy i wyszliśmy przed dom. Tobiasz zaniósł walizkę do samochodu a ja przytuliłam się do Moniki. 
- Cześć - powiedziałam jej na ucho - no nie rycz - zaśmiałam się po chwili 
- Nie zapomnij o nas - powiedział Tobiasz i tez mnie przytulił. 
- Nie ma takiej opcji. Nie zapomnę - powiedziałam i pocałowałam brata w policzek. 
Podeszłam do Piotrka i bez słów przytuliłam się do niego. Gdy pomyślałam tylko że nie poczuje jego ciepła przez taki długi czas , rozpłakałam się. 
- Już tęsknie - powiedział
- Czy ty płaczesz? - zapytałam gdy spojrzałam w jego oczy
- Coś ty , do oka mi coś wpadło - zaśmiał się
Dałam mu buziaka w policzek i wsiadłam do taxi. Kiwałam im jeszcze gdy odjeżdżałam i po chwili byłam już w drodze do rodziców. 
Pożegnałam się z nimi , oczywiście nie obyło się bez słów " nie rób nic głupiego " , " Chcemy Cię jeszcze zobaczyć " itp. 
Koło 11 byłam już na lotnisku w Poznaniu. Przeszłam przez odprawę i zajęłam swoje miejsce w samolocie. Jak życie potrafi namieszać.. jak jedna osoba potrafi namieszać. Pamiętam jak na początku mówiłam że nikomu nie zaufam że z nikim się nie zaprzyjaźnię. A teraz co? Siedzę w samolocie zalana łzami bo zostawiam wszystkich których kocham. Myśląc o tym co dalej z moim życiem zasnęłam. 
***
- Kinga! - powiedziałam zostawiając na środku lotniska walizkę przytulając koleżankę. 
- Misia ej nie płacz - powiedziała kiedy usłyszałam mój cichy płacz
- Stęskniłam się - powiedziałam i spojrzałam na koleżankę
- Lepiej powiedz co się stało. Znam Cię troszkę i wiem że nie płaczesz z byle powodu - powiedziała
- Długa historia - jękłam
- To powiedz w skrócie - powiedziała przyjaciółka i pomogła mi pchać walizkę. 
- Przeprowadziłam się do Tobiasza tam poznałam Piotrka z którym po czasie się zaprzyjaźniłam , pewnego dnia wypiliśmy za dużo przespaliśmy się - zaczęłam wymieniać jednak przerwała mi Kinga
- I jesteś w ciąży - dokończyła
- Tak - powiedziałam i obie weszłyśmy do samochodu 
- I co? Uciekłaś do mnie żeby on się nie dowiedział? - zapytała
- Mniej więcej. On jest żużlowcem. Jest młody ma talent nie potrzebuje teraz mieć dziecka na głowie - powiedziałam
- Misia ale on ma prawo wiedzieć że ma dziecko... i na pewno dziecko nie byłby dla niego ciężarem- powiedziała Kinga
- Byłoby. Zrobiłam to co uważałam za słuszne i błagam nie próbuj zmieniać mojej decyzji - poprosiłam ją
- Jesteś dorosła robisz co chcesz. Byłaś u lekarza? - zapytała
- Nie miałam kiedy.. - powiedziałam
- Ja nawet dziś załatwię Ci wizytę u mojego znajomego. - powiedziała
- Dziękuję Ci - przytuliłam Kingę. 
Po kilkunastu minutach dojechaliśmy do domu Kingi. Jak to w Anglii każdy dom wyglądał prawie tak samo. 
- Numer naszego domu to 57 , zapamiętaj to jak widzisz połowa wygląda tak samo - zaśmiała się kiedy zaparkowała samochód przed domem. 
Kinga wyciągnęła walizkę chciałam jej pomóc ale od razu dostałam kazanie że nie mogę i takie tam. Dom był mały ale urządzony w dobrym guście. Gdy otwarło się drzwi stało się w krótkim korytarzu , następnie wchodziło się do salonu , na prawo była kuchnia połączona z jadalnią. 
- Twój pokój jest na górze , pierwsze drzwi po lewej. Rozpakuj się i odśwież a ja zrobię obiad i zadzwonię do znajomego i zapytam o wizytę.
- Jesteś niemożliwa - zaśmiałam się i weszłam do pokoju. Po chwili Kinga przyniosła mi moją walizkę i zaczęła rozpakowywanie. 
Kinga załatwiła wizytę i po chwili byłyśmy już w drodze do lekarza. Z tego co zrozumiałam z moim angielskim z dzieckiem jak na razie jest wszystko dobrze. Następną wizytę mam za miesiąc. Już dostałam zakaz dźwigania i przemęczania się. 
* 3 miesiące później * 

Co zmieniło się przez te 3 miesiące? Prawie wszystko. Przesiąknęłam już Anglią. Znalazłam pracę którą mogę wykonywać w swoim stanie a więc jestem sekretarką w jednym z biur. Praca dobrze płata a mój pracodawca rozumie to w jakim jestem stanie i nie daje mi tak dużo pracy. 
Brzuszek już się zaokrąglił a mój lekarz śmieje się że dziecko jest na "masie" bo jest dosyć duże. Bobasek jeszcze nie chce pokazać czy jest chłopcem czy dziewczyną bo ciągle jest w pozycji w której nie widać płci. Praktycznie codziennie dzwonię do Piotra , Tobiasza m Moniki i rodziców. Są na mnie źli że od 3 miesięcy nie przyjechałam do nich. 
Jest grudzień.. święta , nowy rok.. a ja? Dostałam już przymus że mam przyjechać do Polski już przed 6 grudnia i po nowym roku pojechać. Co ja mam zrobić?
- Misia nie zapomnij dziś o wizycie - przypomniała mi Kinga która szykowała się do pracy 
- Pamiętam. Kinga co ja mam zrobić? Mam pojechać do Polski? - zapytałam
- Dziewczyno! To są święta każdy spędza je z rodziną. Musisz jechać. - powiedziała
- No wiesz ale co mam zrobić z tym? - zapytałam i pokazałam na brzuch 

- Powiedzieć wszystkim. Pochwalić się swoim bobaskiem który teraz idzie w masę. Kobieto jesteś w 4 miesiącu czas najwyższy wszystkim powiedzieć! - zaśmiała się 
- Musze? - zapytałam
- Musisz. - powiedziała i pokiwała mi. 
Kinga wyszła z domu a ja usiadłam na kanapie. Do pracy nie chodzę bo dostałam już urlop świąteczny więc usiadłam na kanapie wcinając sałatkę owocową. Niestety moje lenistwo przerwał telefon a na wyświetlaczu pokazała się uśmiechnięta buzia Piotrka
- Cześć - przywitałam się gdy tylko odebrałam
- Cześć to jak przyjeżdżasz? - zapytał prosto z mostu 
- Dobrze dzięki że pytasz - zaśmiałam się 
- Haha no wybacz. To jak? - dopytywał się
- Tak przyjeżdżam - powiedziałam a moje serce zaczęło bić szybciej
- Nareszcie. - odetchnął z ulgą
- Stęskniłam się za wami - zaśmiałam się 
- No my też! Pasuje ci przylecieć do polski 4? - zapytał
- No ale 4 jest pojutrze - powiedziałam
- Wiem ale później może być problem z biletami. To jak?- zapytałam
- Jasne - powiedziałam
Piotrek aż zapiszczał ze szczęścia. 
- Bilet zabukowany. Tobiasz po ciebie przyjedzie bo ja niestety 4 będę wracać z Danii i przyjadę koło 22. - powiedział
- Okej nie ma sprawy. Ja muszę kończyć - powiedziałam kiedy spojrzałam na zegarek 
- Do 4! - powiedział i cmoknął mnie przez telefon. 
Usiadłam na kanapie i już zaczęłam wymyślać co powiem gdy mnie zobaczą. 
____________________________________________________________________
Cześć laski :) Mam dla was kolejny rozdział no i mam nadzieję że wam się 
podoba. :D