sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 1.

Od śmierci moich przyjaciół każdy mój dzien wyglądał tak samo. Wstawałam , jadłam śniadanie , szłam do pokoju tam czytałam książki , oglądałam filmy , płakałam.... później obiad po obiedzie zazwyczaj szłam spac wstawałam na kolacje a później siedziałam po 3 w nocy i oglądałam nasze wspólne zdjęcia. Niedziela różnila się tym że rano szłam do kościoła następnie na cmentarz a w godzinach meczy w których jechał Tobiasz modliłam się żeby nic mu się nie stało...

* Sobota * 

Tak jak każdego dnia wstałam koło 10 i pokierowałam się do kuchnii. 
- Cześć - przywitałam się z rodziną
- Dziś masz wizyte u psychologa - powiedziała moja mama na dzień dobry
- Ja nigdzie nie jade - powiedziałam stnowczo i nalałam sobie soku 
- Michasia to dla twojego dobra! - krzyknęła mama
- No to chyba nie wiesz co jest dla mnie dobre!  - powiedziałam i ze szklanką soku wyszłąm z kuchnii. 
Zamknęłam się w swoim pokoju usiadłam na parapecie z sokiem w ręku i znowu poczułam zły które napływają mi do oczu. 
Nagle w pokoju rozległo się pukanie do drzwi. 
- Proszę - powiedziałąm
Po chwili w moim pokoju zobaczyłam Tobiasza. 
- Co jest młoda? - zapytał 
- Nic a co ma być? 
- Misia wszyscy chcą dla ciebie dobrze - powiedział Tobiasz i usiadł na łóżku
- Wiem to miłe , ale to że miałam próbe samobójczą nie oznacza ze jestem wariatką... nie radze sobie z tym wszystkim. Wole pogadać z tobą niż rozmawiać z obcym facetem - powiedziałam i przytuliłam się do brata
- Nikt nie powiedział że jesteś wariatką. 3 miesiące minęły.. jak ty wyglądasz. Mogę dać sobie głowe uciąć że Łukasz , Bartek i Karolina moją ochotę przywalić Ci za to co teraz robisz.- powiedział Tobiasz
- Ale ja nie mogę tak nagle po tym wszystkim zacząć chodzić na imprezy bawić się.. - powiedziałam
- Nie każe ci od razu iść na impreze... wyjdź z domu na spacer , do sklepu.. Ja ci nie kaze o nich zapominać... tylko zacznij żyć. - powiedział 
- Spróbuje ale nic nie obiecuje - powiedziałam 
- To może pójdziesz jutro ze mną na Smoczyka? Czeka nas ważny mecz i chce żebyś ze mną była - powiedział Tobiasz
- Tobiasz , przepraszam ale nie - powiedziałam
- Dlaczego? - zapytał
- Nie dam rady.. przepraszam 
- Okej rozumiem. Lece na trening. Trzymaj się mała! - powiedział Tobiasz i na koniec dał mi buziaka w policzek.

* Oczami Tobiasza * 

Mam trening ale za nic w świecie nie mogę się skupić. Martwie się o Michasie... długo tak nie pociągnie. Boje zostawić się ją samą w domu. Po próbie samobójczej normalnie rozmawia tylko ze mną. 
- Tobiasz co się dzieje? - zapytał Piotek kiedy znowu na teningu przyjechałem ostatni 
- Michasia.. - powiedziałem krótko
- Ale co się stało? - zapytał
- Po tej całej sytuacji ona nie wychodzi z domu , nie rozmawia z nikim oprócz mnie , zaniedbała się schudła.. To nie ta sama Misia która zawsze zarażała wszystkich uśmiechem - powiedziałem
- Wiesz nie miałem okazji jej poznać.. Ale wydaje mi się że potrzebuje czasu - powiedział Piotrek
- Ja to rozumiem ale od 3 miesięcy siedzi w domu.. tylko kościół , cmentarz dom to nie jest normalne. Poprosiłem ją żeby przyszła jutro na mecz... powiedziała że nie da rady..- jęknąłem
- Tobiasz ona 3 miesiące temu straciła trójke bliskich jej osób a jeden zginął właśnie na żużlu..Nie dziwie się jej - powiedział Piotrek
- Może ja za bardzo na nią naciskam? - zapytałem
- Stary poprostu wspieraj ją a wszystko będzie dobrze - powiedział Piotrek i poklepał mnie po plecach. 
Rozmowa z Pawlickim troszkę mi pomogła. Może to jeszcze nie jej czas żeby wyjśc do ludzi..

* Oczami Michasi * 

Dziś niedziela dlatego rano cala moja rodzina pojechała do kościoła. Po mszy ja poszłam na cmentarz a reszta rodzinki pojechała do domu. 
Trójka moich przyjaciół leżała obok siebie. Na każdym grobie jak co niedziela układałam jedną czerwoną różę. Siedziałam i płakałam nic więcej nie mogłam zrobić. Tak strasznie mi ich brakowało. Wiem że jakby mogli to za to jak się zachowuje dostałabym od każdego po głowie. Ale ciężko żyć normalnie kiedy w ciągu kilku dni straciłaś wszystkich.
Dziś mija 4 miesiąc.. jak ten czas leci. Pomodliłam się i ruszyłam w stronę domu. 
- Jestem! - krzyknęłam gdy po 20 minutowych spacerku doszłam do domu 
- Za 10 minut obiad Micha - powiedział tata. Od zawsze tak na mnie mówił. Nigdy nie miałam pojęcia dlaczego tak. 
- Oki oki Miruś - zaśmiałam się.. Uwielbiałam zdrabniać tacie imie. Mirosław zawsze wydawało mi się takie poważne a to do mojego taty nie pasuje. 
Zaśmiałam się.. pierwszy raz od śmierci znajomych. Tata tylko spojrzał na mnie i pokazał kciuk w górę. 
Może naprawdę powinnam powoli wracac do normalnego życia.. Jestem pewna że Łukasz , Bartek i Karolina tego chcą. 
Poszłam do swojego pokoju odpaliłam laptopa i zalogowałam się na facebooku. Cały "fejs" zawalony był tym że Unia jedzie dziś z Toruniem.
Tak jak tata powiedział po 10 minutach byłam zawołana na obiad. Gdy wszyscy zjedli Tobiasz zaczął szykować się na żużel zresztą tak jak rodzice. Zawsze wspierali go z trybun. 
Gdy zostałam sama w domu strasznie mi się nudziło. Na zagarku było chwilkę po 14 w radiu usłyszałam że żużel jest na 16. Postanowiłam że coś ze sobą zrobię i pójdę wspierac Tobiasza na Smoka. Ubrałam jasne rurki do tego szarą bluzkę Unii Leszno bo na dworze nie było za ciepło a w rękę wzięłam szalik. Włosy spięłam w koka lekki makijaż i byłam gotowa. Zbiegłam do kuchni gdzie a stole zobaczylam list i wejściówke do parku maszyn.

" Misia wiem że nie czujesz się jeszcze psychicznie dobrze więc nie będe naciskał. Ale jakbyś zmieniła zdanie to wiesz...Smoczyk godzina 16. Tu masz wejściówke do parku maszyn" ~ Tobiasz. 

Uśmiechnęłam się sama do siebie do ręki wzięłam wejściówkę i wyszłam z domu. Na Smoka nie miałąm daleko dlatego po 10 minutach spacerkiem doszłam na stadion.
Podeszłam do bramy pokazałam ochroniarzowi moją wejśćiówkę i po chwili stałam już w tunelu który prowadził do parku maszyn.
Stałm i nie mogłam zrobić ani kroku... Spoglądałam na tor i przed oczami miałam Łukasza
- Nie dam rady - powiedzałam sama do siebie i szybko się odwróciłam co spowodwało że z całej siły uderzyłam w kogoś klatkę piersiową.
- Przepraszam - powiedziałam zawstydzona
- Nie no nic się nie stało. - uśmiechnąl się do mnie przystojny brunet
- Trzymaj kciuki za Unie - dodał po chwili ze swoim ślicznym uśmiechem
Odwzajemiłam uśmiech a brunet poszedł w kierunku parku maszyn...Stałam tak chwilkę aż wkońcu przypomniałm sobie kto to jest.
- Pitruś Pawlicki - powiedziałam w myślach
- Teraz albo Nigdy - powiedziałam do siebie i poszłam do parku maszyn.
Zaczęłam obserwować tych wszystkich ludzi aż wkońcu usłyszałam swoje imie.
- Michasia jak się czujesz? - usłyszałam za sobą trenera Jankowskiego
- Dziękuje powoli lepiej - uśmiechnęłam się delikatnie
- To super. Dasz rade jesteś dzielna. Jak szukasz Tobiasza to jest w swoim boksie - powiedział trener i poczochrał mnie po włosach.
To wlaśnie ten pan uczył mnie jak jeździ się na żużlu.... jak on to mówił jestem a w sumie byłam bo nie mam zamiaru wsiąść na motor " jego perełką "
Wzięłam głęboki oddech i pokierowałam się do Tobiasza.
- Powodzenia byku - powiedziałam gdy zobaczyłam że mój brat stoi do mnie tyłem i rozmawia z kimś
- Misiaaaa! - mocno przytulił
- Ejejeje Tobiasz ja zaraz wszystko powiem Monice to dopiero dostaniesz - zaśmiał się jak już sobie przypomniałam Piotrek.
- To jest moja siostra.... - powiedział Tobiasz i odstawił mnie
- A to ta słynna Michasia - zaśmiał się Pawlicki - Cześć Piotrek jestem - uśmiechnął sie
- Michasia - uścisnęłam mu rękę
- To co wspierasz Tobiasza w parku maszyn czy z trybun? - zapytał Piotrek
- Z trybun. Troszkę brakuje mi ludzi z ultrasa - powiedziałam
- Ooo proszę. Tylko głośno śpiewaj żebym Cię słyszał - zaśmiał sie Piotrek
- Jak będziesz jechać dobrze to mogę nawet dać ci prywatny koncert - zaśmiałam się
- Okej! - powiedział Piotrek
Pożegnałam się i ruszyłam na sektor FAN.
Co takiego ma w sobie Piotrek że tak chętnie z nim rozmawiam... Wiem jedno. Czas na zmiany!
_____________________________________________________________________________
I jest pierwszy! :D Mam nadzieję że wam się popoba. Jeeestem strasznie zła bo jutro miałam jechać do Tarnowa na zawody ale przez GP zostały odwołane. ehhh. ;c 

Jak już tu jesteś to zostaw po sobie ślad. :)


1 komentarz:

  1. Jasne, że się podoba :) Dobrze, że Michasia odnalazła w sobie siłę i poszła na stadion, a wzmianka o ultrasach mnie zaskoczyła, oczywiście pozytywnie :) No i racja, czas na zmiany...coś mi mówi, że Piotrek odegra tu dużą rolę ;)

    OdpowiedzUsuń