poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział 19.

Piotrek zabrał wszystkie prezenty i poszliśmy do mojego pokoju.
- Gdzie mam to położyć? - zapytał stojąc w drzwiach z pełnymi rękami
 - Koło biurka - odpowiedziałam i uśmiechnąłem się.
Piotrek wziął laptopa i zaczął szukać czegoś.
- Co robisz? - zapytałam
On jednak posłał mi tajemniczy uśmiech a po chwili odwrócił laptopa i pokazał dom


- Oszalałeś? - zapytałam i spojrzałam na niego 
- Dlaczego? - zapytał
- Przecież widziałeś ile tu jest zer? - zapytałam ale nie dałam mu odpowiedzieć - Ja ci policzę jedno ,dwa trzy cztery - liczyłam ale Piotrek zamknął mi buzię buziakiem 
- Dziecko w drodze więc trzeba - uśmiechnął się
- A może na początek wynajmiemy coś? - zapytałam.
- Nie - powiedział stanowczo - Nie protestuj bo i tak sobie po swojemu. - wyszczerzył się
- Są ludzie i parapety - zaśmiałam się
- Mamuśka uważaj na słowa - pogroził mi palcem
Ja tylko przekręciłam oczami i poszłam pod prysznic.
- Bo utopisz siebie i dziecko - po godzinie usłyszałam jak Piotrek dobija się do drzwi łazienki
- Pawlicki spokojna twoja rozczochrana - zaśmiałam się i wyszłam spod prysznica.
- Musielak daalej - jęknął
- Jak będziesz tak jęczał to posiedzę jeszcze godzinę - pogroziłam mu
Wytarłam , ubrałam piżamę i wyszłam z łazienki. Na łóżku zobaczyłam tackę z jedzeniem do tego świeczki a później w oczy rzucił mi się mój ukochany,  który stał uśmiechnięty obok łóżka.
- Mówiłam Ci kiedyś że jesteś cudowny - zaśmiałam się
- No coś tak kiedyś powiedziałaś - powiedział
- Kocham Cię - powiedziałam i przytuliłam go do siebie.
Usiadłam na łóżku ale po chwili momentalnie leżałam obok niego. Syknęłam z bólu a obok mnie od razu pojawił się Piotrek.
- Dziecko - powiedziałam i ponownie krzyknęłam z bólu
Piotrek od razu wyciągnął telefon i zadzwonił na pogotowie. Dzwoniąc cały czas trzymał mnie za rękę. Po chwili do pokoju wparowali Tobiasz i Monika i momentalnie zbladli. Delikatnie uniosłam nogę a to co zobaczyłam przeraziło mnie. Na dywanie była wielka plama krwi. Momentalnie zaczęłam panicznie krzyczeć i jednocześnie płakać. Piotrek próbował mnie pocieszać a ja wiedziałam w jego oczach łzy.
Po 15 minutach do domu wbiegli ratownicy i bez słowa wzięli mnie na nosze i włożyli do karetki. Jedyne co pamiętam z drogi do szpitala to słowa Piotrka.
- Pamiętaj że jestem z tobą choćby nie wiadomo co rozumiesz? Bo kocham Cię jak nikogo innego. Trzymaj się mała zaraz będziemy.
 Obudziłam się jak byłam już w szpitalu. Obok mojego łóżka zobaczyłam zmęczonego Piotrka. Dotknęłam go ręką a ten aż podskoczył tak się wystraszył.
- Obudziła się! - krzyknął a w jego oczach zobaczyłam łzy.
Spoglądałam na niego i nie wiedziałam co się dzieje. Do szpitala wparowali lekarze a Piotrka praktycznie wywalili za drzwi.
- Słyszy nas pani? - zapytał lekarz
- Tak - odpowiedziałam osłabiona
- 2+2? - zapytał
- 4. - powiedziałam zdezorientowana.
- Mamy ją - usłyszałam od lekarza.
Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje....
________________________________________________
Nie zabijajcie mnie że rozdział dopiero dziś ale brak czasu. Mam nadzieje że wam się podoba a jak już czytacie to zostawcie po sobie ślad :)

2 komentarze:

  1. Długo kazałaś nam czekać na nowy rozdział, ale było warto :) Niesamowity rodział, mam nadzieję ,że Misi nic się nie stało oraz dziecku nic nie zagraża :) Czytam i aż łezki mi poleciały gdy było niebezpiecznie z Misią ;) Jesteś niesamowita ;* Dużo weny i do następnego tu i na nowym blogu , Dużo weny przede wszystkim! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. No co ty chcesz żebym na zawał zeszła? :C Pisz szybko następny, bo ja tu czekam! Dużo weny :P

    OdpowiedzUsuń